IZABELA MARCZAK: Kiedy trafia do pana anorektyczka, jaki jest jej stosunek do siebie, świata, leczenia?
PAWEŁ SALA,
psychiatra, specjalista od zaburzeń żywienia w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie: Nie akceptuje tego, jak wygląda, jej myśli krążą głównie wokół wagi jej ciała. Wiele pacjentek, choć waży bardzo mało i gołym okiem widać wyniszczenie organizmu, nie dostrzega potrzeby leczenia.

Jak może jej pan pomóc?

Przede wszystkim staram się zrozumieć. Wczuć się w jej sposób postrzegania świata, problemów, relacji emocjonalnych z innymi ludźmi. Bo pod zaburzeniami jedzenia kryje się głębsza nieakceptacja własnych potrzeb i emocji. Chodzi więc o to, by wspólnie z pacjentką zastanowić się, co jest istotą jej problemów i jak temu zaradzić.

Co jest najgroźniejsze w tej chorobie?
Wycieńczenie organizmu. Około 20 proc. anorektyczek umiera. Ryzyko śmierci zwiększa się wraz z długością trwania choroby. Pacjentki umierają na niewydolność krążenia, nerek, na infekcje, z którymi nie radzi sobie osłabiony układ immunologiczny.

Dlaczego tak trudno uświadomić anorektyczkom, że są chore?
Niektóre, mimo nasilonych objawów choroby, potrafią długo dobrze funkcjonować w życiu. Głodzą się, ale odnoszą sukcesy w nauce, w pracy. W końcu utrata wagi powoduje, że nie są w stanie wstać z łóżka, przestają sobie radzić z problemami. Dopiero wówczas niektóre z nich same zaczynają szukać pomocy, a inne robią to pod presją rodziny, chłopaka. Znam także przypadki, kiedy na leczenie skierował szef. Jedna z moich pacjentek dostała ultimatum: albo idziesz się leczyć, albo nie możesz tu pracować. W jej przypadku to było niezwykle skuteczne ultimatum.

Czy wspierająca się w wyniszczającym odchudzaniu społeczność internetowa może być groźna dla młodych dziewczyn?

To jest bardzo niebezpieczne i destruktywne. Fora internetowe, gdzie dziewczyny wymieniają się sposobami na odchudzanie, przynoszą iluzyjny przekaz, że kontrolując jedzenie, można sobie skutecznie radzić z problemami. To prowadzi w ślepy zaułek. Częstokroć także przysłuża się zaostrzenie objawów. Bo społeczność wspiera, utwierdza w nas przekonanie, że takie działanie jest słuszne.

Jeśli ktoś z bliskich zauważy niepokojące objawy u dziewczyny, co powinien zrobić?
Przede wszystkim nie zwlekać, tylko szukać pomocy. Dla dziewczyn do 18. roku życia w Poradniach Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży, dla starszych w poradniach dla dorosłych.

Jak dziś leczy się anoreksję, bulimię?
Przede wszystkim psychoterapią. W naszym instytucie trwa ona 10 tygodni. Ale nie wszystkim pacjentkom ten czas wystarcza, by zmienić myślenie o sobie, nawyki żywieniowe. Dlatego po tym okresie zalecamy im dalszą psychoterapię.















Reklama