Gadałyśmy chyba do 4 nad ranem. Poranna pobudka była za to koszmarem. Ale udało mi się zwlec z łóżka. Mimo że było już późno, zjadłam przepisowe śniadanie przed wyjściem do pracy - mały jogurcik 0% z garstką płatków. Byłam w weekend na zakupach w hipermarkecie i zrobiłam sobie zapas tych jogurcików na 2 tygodnie. W zwykłych sklepach rzadko można je dostać. Widać, że Polacy nie przepadają za żarciem w wersji light.
Wyjątkowo nie poszłam na siłownię. Chyba nie przeżyłabym treningu po nieprzespanej nocy. A nawet nie mogłam się poratować kawą. I to był prawdziwy heroizm z mojej strony. Normalnie już nie tęstknię za dzienną porcją kofeiny, ale dziś oddałabym za nią nawet jeden posiłek.
Postanowiłam wynagrodzić sobie to cierpienie. Kupiłam sobie nową bluzkę w moim ulubionym sklepie C&A. Lubię ich za ten dział XXL. Bo niestety w XS jeszcze się nie mieszczę:)
Później popędziłam do salonu Celebrity Beauty & Spa popracować nad moim brzuszkiem. Sporo mi już go ubyło. Więc trzeba poujędrniać skórę, by nie zwisała smętnie. Jest taki zabieg - VIP - okropnie nieprzyjemny, ale pomaga formować sylwetkę. Nigdy się nie przyzwyczaję do tych katuszy! Z drugiej strony mają one swoją zaletę - leżysz na łóżku, a specjalne urządzenie pracuje za ciebie:)
Ania była w szoku. Nie mogła przestać piszczeć z zachwytu i cały czas pytała, jak mi się udało tak schudnąć. Jej zdumienie niesamowicie mnie podbudowało. Jednocześnie zdałam sobie sprawę, że musiałam fatalnie wyglądać przed tą dietą, skoro ona to aż tak przeżywa!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama