Profesor Wansink wraz z dr. Collinem R. Payne przyglądali się grupie 50 kibiców amerykańskiego futbolu w trakcie jedzenia. Badani przez nich ochotnicy zgodzili się oglądać Super Bowl (finałowe rozgrywki o mistrzostwo amerykańskiej zawodowej ligi futbolowej) w studenckim barze. Jako przekąski podawano tam wyłącznie smażone skrzydełka kurczaka. W trakcie imprezy część stołów sprzątano, zabierając z nich brudne talerze, a pozostałe uginały się pod naczyniami pełnymi poobgryzanych kości.

Okazało się, że kibice siedzący przy stołach z odpadkami jedli o 27 procent mniej niż ci, którzy nie widzieli pozostałości swego posiłku. Ta prawidłowość dotyczyła przede wszystkim mężczyzn. "Ludzie ograniczają swoją konsumpcję, kiedy mają przed sobą świadectwo tego, ile już pochłonęli" - mówi profesor Wansink.

Wśród zalecanych przez niego metod walki z otyłością znalazła się zatem sugestia, by w trakcie posiłków celowo zostawiać na stołach zużyte talerze, szklanki, sztućce, choćby symboliczne - plastikowe.

To jednak nie koniec oryginalnych porad profesora Wansinka. Na co dzień kieruje on The Food and Brand Lab przy Cornell University, gdzie systematycznie docieka, dlaczego właściwie ludzie kupują określone produkty spożywcze i z jakiego powodu jedzą ich tak dużo. Laboratorium Wansinka wygląda jak kuchnia, po środku której stoi ogromny stół. To przy nim biesiadują uczestnicy wielu eksperymentów. Obserwujący ich naukowcy próbują określić behawioralne i ewolucyjne mechanizmy rządzące konsumentami. Są zwolennikami teorii, że nasze upodobanie do konkretnych potraw, skłonność do przejadania się czy sposób zachowywania się przy stole - wynosimy z domu. Wyniki swoich badań przedstawiają w postaci liczb, z którymi trudno dyskutować.

Obliczyli np., że jeśli samodzielnie przyrządzimy sobie posiłek - zjadamy go średnio w 92 procentach. Przekąski kupowane "na zapas" w trakcie dużych zakupów bez względu na ich ilość spożywamy w ciągu 6 dni. Co gorsza, kierując się bodźcami wzrokowymi ludzie są w stanie skonsumować o 70 proc. większe porcje, niż potrzeba, by nasycić głód. O rozmiarach posiłku decydują np. rozmiary talerza i sztućców, którymi jedzą - im są większe, tym więcej "ma się ochotę" zjeść.

"Wprowadzając delikatne zmiany w codziennych nawykach żywieniowych, można bez żadnego wysiłku zmniejszyć codzienne spożycie kalorii nawet o 300 jednostek" - twierdzi profesor Brian Wansink. Zaleca on np., aby podczas wspólnego obiadu usiąść koło osoby, która je najmniej i najwolniej. Posiłek najlepiej zacząć konsumować jako ostatnia osoba z grupy. Niewskazane jest stawianie na stole półmisków z wysokokalorycznymi potrawami, niech leżą na nich przede wszystkim warzywa (półmiski z warzywami powinny być jak największe). A na przyjęciu na talerz należy nakładać tylko dwie rzeczy na raz.

"300 kalorii dziennie mniej może oznaczać w skali roku nawet 15-kilogramowy spadek wagi" - zachęca profesor Brian Wansink, który wyniki swoich badań ujawnił w magazynie naukowym "Perceptual and Motor Skills".











Reklama