Niektórym to pewnie nic nie mówi, ale darkroom to miejsce, gdzie ludzie spotykają się na grupowy sex. Nie uwierzycie, ale wcale nie jest trudno dostać się na taką imprezę. Ja wcale się nie starałam. Może jestem trochę sfrustrowana, ale nie aż TAK!!!!

Wybrałam się z Aśką na piwo. Ona - na piwo, ja - na wodę mineralną. Spokojnie sączyłam moją wodę, gdy nagle Aśka przyprowadziła jakiegoś znajomego do naszego stolika. Fajny gość. Dobrze ubrany. Palił papierosa w taki szpanerski sposób. Na Hłaskę. Zamykając przy wciąganiu dymu jedno oko i wykrzywiając usta przy wydmuchiwaniu. Było w tym coś podniecającego. Tajemniczy osobnik między jednym a drugim papierosem bąknął coś, że jest impreza i brakuje kogoś do pary i czy chcemy wybrać się z nim na tę imprezę. Aśka oczywiście była cała na tak i już mnie ciągnęła za rękaw, nie czekając na moją odpowiedź.

Wpadliśmy na jakieś rave party w wielkiej willi na Woli. Sąsiedzi musieli być chyba na urlopie, bo inaczej dzwoniliby już po policję. Muzykę słychać było kilka ulic wcześniej. Rzuciłyśmy się z Aśka na parkiet. Spaliłam chyba kilkaset kalorii, bo kiedy skończyłam tańczyć, opadłam bezwładnie na najbliższą kanapę i czułam się, jakbym wyszła z basenu. Obok siedział chłopak z dziewczyną. Kątem oka zobaczyłam, że się całują. Wyglądało, że tylko na tym się nie skończy… Wszystko na moich oczach. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu szoku na twarzach innych gości, ale zamiast tego zobaczyłam tylko pary, trójkąty i czworokąty, które znajdowały się na różnych etapach wzajemnych czułości….

Wypadłyśmy jak strzały przed dom i pognałyśmy do najbliższej taksówki. Zastanawiałam się później, czy to był tylko sen, czy działo się naprawdę.







Reklama