Granica normalności

Ortoreksja we współczesnym społeczeństwie rzadko jest uznawana za chorobę, ponieważ zwykle zdrowe odżywianie postrzegane jest jako zaleta. Można nawet powiedzieć, że jest społecznie akceptowana. Cóż może być niewłaściwego w tym, że chcemy się zdrowo odżywiać? Jednak ortorektycy wierzą, ze rygorystyczna dieta pomoże im uniknąć wielu chorób nękających współczesne społeczeństwo. Jedzenie produktów dozwolonych staje się filozofią życia, która staje się żywieniową pułapką.

Reklama

Mania zdrowego jedzenia

Ludziom cierpiącym na ortoreksję przygotowanie posiłku zajmuje kilka dni, ponieważ często żywność używana musi być specjalnie przetworzona (np. muszą wykiełkować ziarna). Chorzy nieustannie myślą o następnym posiłku. Jedzenie zaczyna dominować nad innymi aspektami życia, np. ortorektycy zapominają o opiece nad dziećmi.

Ortorektyk spędza coraz więcej czasu myśląc o jedzeniu i o tym jak ma zaplanować swoje posiłki. Narzuca sobie bardzo restrykcyjny reżim, a każde złamanie tych zasad zostaje ukarane. Kara zwykle nie jest tak bezwzględna jak u anorektyków czy bulimików, zwykle jest to jeszcze większy reżim, który chory sobie narzuca. Na tej samej zasadzie ortorektyk nagradza się, jeśli na przykład uda mu się nie ulec pokusie i uniknąć pokarmu "nieczystego".

Termin "ortoreksja” wprowadził do języka medycyny dr Steve Bratman, który sam doświadczył koszmaru choroby, którą określił mianem "nowej formy anoreksji”. "Anorektycy cały czas myślą, że są otyli, ortorektycy wiedzą, że są szczupli, ale chcą być jeszcze czyści" - tłumaczy lekarz. Ortorektycy, w przeciwieństwie do anorektyków stawiają na jakość, a nie ilość spożywanych produktów spożywczych

Walka o czystość



Reklama

Ortorektycy akceptują tylko żywność nie przetwarzaną, a więc nie jedzą np. makaronów czy sera. Nawet warzywa są uważane za niebezpieczne, kiedy niewiadomo, co z gleby dostało się do ich korzeni (substancje toksyczne). Chorzy unikają więc większości rzeczy, które większość ludzi je. Dlatego musza zamykać się w swoich małych społecznościach, izolują się, nie chodzą do restauracji w obawie przed presją jedzenia "nieczystej żywnością”. Mantrą ortorektyków stało się zdanie "Jesteś tym, co jesz, jeśli jesz martwe jedzenie, sam stajesz się martwy”.

Tylko surowizna


Zwolennicy ortoreksji wierzą, że gotowanie, nawet krótkotrwałe niszczy naturalne wartości w pożywieniu. Nie ma nawet mowy o jedzeniu mięsa. Dieta oparta na surowych produktach jest bardzo podstępna. Łatwo bowiem nie dostarczyć organizmowi odpowiedniej ilości kalorii. Ludzie obsesyjnie pragnący zdrowo się odżywiać mogą w końcu zapomnieć o konieczności dostarczania ciału wszystkich potrzebnych składników odżywczych. Dochodzi do tego, że coraz więcej produktów nieczystych” zostaje wyeliminowanych z diety. Osoba jest niedożywiona, osłabiona, zbyt chuda. Do tego trzeba dodać wahania nastroju, nadpobudliwość emocjonalną. Brak wapnia w diecie prowadzi do nadciśnienia, obciąża serce oraz niszczy kości. Dalszymi konsekwencjami mogą być osteoporoza i niedokrwistość (brak biała, wapnia i żelaza) Jak każde zaburzenie odżywiania, także ortoreksja, może prowadzić do śmierci dlatego wymaga specjalistycznego leczenia.

Odpowiedzią na zagrożenie ortoreksją może być tylko rozsądny umiar. I bycie po prostu świadomym konsumentem.