Prezentuj strój


Kunsztowne suknie z bogatymi zdobieniami, wyszukane gorsety, podwiązki sygnowane nazwiskami największych projektantów: Francuza Christiana Diora czy Hiszpana Cristobala Balenciagi panoszą się w cieszącym się międzynarodową renomą muzeum. W tle muzyka z londyńskich i paryskich dancingów z lat. 40 i 50. Przy kasie, mimo że jest piątkowy wieczór i okoliczne puby pękają w szwach, ustawia się długa kolejka.

Kiedy w latach 70. ubiegłego wieku nowojorskie Metropolitan Museum Of Art pokazywało wystawę strojów "The Glamour Of Hollywood”, zorganizowano ją w piwnicy i zastrzegano, że taka ekspozycja w żaden sposób nie odzwierciedla głównego nurtu tej placówki. W 2001 roku w Muzeum Guggenheima wystawa poświęcona Giorgio Armaniemu już nie była obwarowana tyloma zastrzeżeniami, ale wciąż przyglądano się jej niepewnie.

Przez długie lata wymiana na linii muzealno-modowej wydawała się być jednostronna. To projektanci haute couture przyznawali się do inspiracji malarstwem czy rzeźbą. Kolekcje Versace czerpały z greckiego antyku, a szalona Vivienne Westwood inspirowała się w latach 80. obrazami francuskiego malarza rokokowego Jeana Antoine’a Watteau.






Reklama

"Przecież historycy mody wiedzę o dawnych strojach czerpią w dużej mierze z obrazów" - mówi projektant Tomasz Ossoliński. "Więc siłą rzeczy od lat moda jest w muzeach obecna. A tym, którzy się burzą, że złote szorty Kylie to eksponat niegodny szacownej placówki muzealnej pragnę przypomnieć, że pisuar Duchampa też szokował. I co? Teraz chcą go podziwiać wszyscy.

Nauczycielka Kate Moss

Ubiegłoroczna wystawa poświęcona w całości Kate Moss w muzeum fotografii w Amsterdamie przyciągnęła tłumy. Podobnie jak "Face Of Fashion”, ekspozycja portretów gwiazd autorstwa czołowych fotografów magazynów mody takich jak "Vogue” czy „I-D” w londyńskiej National Portrait Gallery.



Krytycy jątrzyli: to skandal, że doczekaliśmy czasów, gdy płacimy za bilet wstępu, żeby oglądać zdjęcia głównej kokainistki Wysp Brytyjskich. I dodawali, że jeśli ktoś ma iść do muzeum to i tak pójdzie niezależnie od tego, czy będzie go kusić roznegliżowana Kylie czy ubrana w kuse designerskie ciuchy Kate Moss.

Czy na pewno? "Na taką wystawę trafią z pewnością ci, dla których Moss czy Minogue coś znaczą, są częścią ich rzeczywistości" – mówi „Kulturze TV”Agnieszka Morawińska, szefowa warszawskiej galerii Zachęta. I jeśli w tym kontekście rozważymy funkcje placówki muzealnej pod kątem jak największego pola oddziaływania i powszechności dostępu, moda i gwiazdy pop wydają się być modelowym eksponatem. Podobnie jak nieśmiertelni impresjoniści, na wystawy których zawsze walą tłumy.

Reklama

"Jakieś 10 lat temu niewielu młodych ludzi było za pan brat z repertuarem operowym czy Teatrem Narodowym. Odkąd zabłysła gwiazda Mariusza Trelińskiego, współpracującego z polskimi projektantami mody, trwa boom na operę" - mówi Ossoliński, który z Joanną Klimas współpracował z reżyserem. "Wierzę, że wystawy poświęcone modzie i ikonom popkultury działają nie tylko na finansową korzyść muzeów, ale wyrabiają pewne nawyki u zwiedzających".

Torby w dłoń


29 października w Muzeum Sztuki Współczesnej w Los Angeles została otwarta retrospektywna wystawa twórczości słynnego japońskiego malarza, artysty multimedialnego i performera Takashi Murakamiego, a przy okazji projektanta loga na jednych z najbardziej pożądanych torebek świata - Louis Vuitton. Najwięcej kontrowersji wzbudza fakt, że integralną częścią ekspozycji jest minibutik Louis Vuitton, w którym można kupić torby i skórzane akcesoria z limitowanej edycji specjalnie zaprojektowanej przez artystę na okoliczność wystawy. A przecież kalifornijskie muzeum jest instytucją non profit.


"Ten pomysł jest idealny, bo ucieleśnia, to co od lat Murakami stara się pokazać swoją działalnością artystyczną: związki sztuki niskiej i wysokiej" - przekonuje dyrektor placówki Jeremy Strick. "Dla marek, projektantów każdy związek ze sztuką jest dodaniem prestiżu" - mówi „Kulturze TV” Joanna Mytkowska, szefowa powstającego w Warszawie Muzeum Sztuki Współczesnej.

"Jeśli uznamy, że podstawowym zadaniem muzeum jest otwarcie się na widza, to rzeczywiście czasem można coś przerysować, żeby go przyciągnąć. Nie wolno jednak zapomnieć, że sztuka powinna produkować treści i wiedzę. A czego może nas nauczyć Kate Moss? Co innego jeśli autorem jej zdjęć jest taki artystyczny guru jak Chuck Close. Wtedy chapeaux bas!" - tłumaczy Mytkowska.

Czy przenikanie się sztuki i mody to dowód na zanikanie hierarchii w sztuce? "Dziś żyjemy w świecie przemieszanych kategorii, podział na sztukę elitarną i niską jest już od dawna zamazany, a pojęcia sztuka używamy tylko i wyłącznie dlatego, że nie wymyśliliśmy nic innego" - twierdzi Anda Rottenberg, była szefowa Zachęty, autorka książki "Sztuka w Polsce 1945 - 2005”. Mamy więc raczej do czynienia ze zmianami w pojmowaniu przedmiotu kultury. A poszerzenie oferty muzealnej to znak naszych czasów, nawet jeśli często główną motywacją placówek jest frekwencyjny kryzys stałych zakurzonych ekspozycji.

Reklama

Podobnego zdania jest dr Waldemar Kuligowski, specjalista od zjawisk popkultury z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. "Dziś muzeum przestało być już miejscem, w którym wzdycha się, przewraca oczami i zachwyca wyłącznie dziełami kanonicznymi z ponadstuletnią metryką" - wyjaśnia. Dziś rangę muzealnego artefaktu zdobywają przedmioty współczesne, w tym również stroje. "To dobry znak, dowód na większą wrażliwość placówek muzealnych na to, co nas otacza. To zresztą przecież jedna z funkcji muzeów: gromadzenie rzeczy nietrwałych, dlatego wystawy poświęcone np. telefonom komórkowym, żołnierskim chustom, torebkom czy bardziej wyrafinowanej modzie, która przecież szybko przemija, to świetny pomysł.



The Golden Age Of Couture. Paris And London 1947-1957
Victoria & Albert Museum, Londyn, do 8 stycznia 2008