Dyskusja na temat stresu i presji, z jaką muszą zmierzyć się projektanci rozgorzała po samobójczej śmierci Alexandra McQueena 11 lutego 2010 roku. Temat powrócił, gdy ujawniono skandal z udziałem Johna Galliano.

"Dziś oczekuje się od projektantów, że będą produkować więcej, lepiej, szybciej, a w obecnych czasach taniej. Piosenkarka może zakończyć swoją karierę po tym jak zagra jeden hit; reżyser może przestać pracować po nakręceniu pięciu dobrych filmów. Spójrzmy teraz na pracę, jaką musi wykonać projektant. Musi on stworzyć od sześciu do ośmiu pokazów w ciągu roku. Większość z nich może poszczycić się 20-letnią karierą, co oznacza, że w tym czasie zaprojektowali około 250 kolekcji. Nawet Danielle Steel nie napisała 250 książek" - zauważa Elbaz.

Reklama

"Wtedy zaczynasz rozumieć dlaczego niektórzy projektanci zaczynają robić dziwne rzeczy - mówią do siebie... To sposób radzenie sobie z całym tym stresem" - dodaje projektant.

Ojciec sukcesów domu mody Lanvin przyznaje, że nigdy nie uciekał w narkotyki, jest przekonany, że szybko by się uzależnił. Elbaz nie jest również lwem salonowym, jak twierdzi źle by wyglądał na zdjęciach. Jaki jest więc jego sposób na stres? "Telewizja - oto moja ucieczka. Poza tym lubię również medytować" - dodaje.

Reklama

Na szczęście projektant minął się ze swoim medycznym powołaniem. Żartuje, że gdyby nie moda, zapewne rozważałby studia medyczne.

"Kiedyś chciałem zostać lekarzem. Jestem hipochondrykiem, więc wydało mi się to idealnym rozwiązaniem - lubię pielęgniarki, szpitalne jedzenie. Ale gdy zdałem sobie sprawę, że wymaga to dziesięciu lat nauki, zrezygnowałem. Przez pewien czas nie mogłem pojąć, jaki moda ma sens. Pamiętam jak oglądałem wywiad z kobietą, która straciła męża w ataku terrorystycznym. Pomyślałem, że to co ma na sobie liczy się najmniej. Z drugiej strony zrozumiałem, że to właśnie my projektanci mamy przywracać kobietom radość i uśmiech na ich twarzach. Jesteśmy jak taka czekoladka, tyle, że bez kalorii" - dodaje Alber Elbaz.