Jedyne ograniczenia to te, które narzuci nam wydolnoć karty kredytowej. Moda daje nam na wiosnę i lato cały arsenał środków do uwodzenia. O tym, że ubranie uwodzi, wiemy nie od dziś. Catherine Joubert i Sarah Stern w książce "Rozbierz mnie” twierdzą - i słusznie - że ubranie to znacznie więcej niż druga skóra. Bo ono pozwala na korekty, drobne kłamstewka i grę złudzeniami w imię wyższych celów. Gadanie? Zamień adidasy na szpilki, a w pięć minut na świat spojrzysz z góry.

NAM NIE JEST WSZYSTKO JEDNO

Ale czy zawsze my, kobiety, wiemy jaki z mody robić użytek? Czy szpilki, mini i perły załatwią sprawę? Czy kobiecość to coś, z czym trzeba się urodzić? Z pewnością urodziły się z nią legendy kina Audrey Hepburn - fenomen kobiecego minimalizmu i Marilyn Monroe - kwintesencja zmysłowej kobiecości. Obie są ikonami mody, choć każda w innym stylu... No właśnie: ten styl to już to, o czym każda z nas decyduje sama. Dlatego nie jest nam wszystko jedno, co na siebie wkładamy.

- Zmysłowość? Dla mnie to tyle co styl Audrey Hepburn. Na wielkie wyjścia najchętniej wkładam małą czarną, zmieniam tylko dodatki - mówi nam modelka Karolina Malinowska. Ale czy zdaje sobie sprawę, że wybierając klasykę, nie tylko stawia na minimalizm, ale i coś komunikuje? Podobnie jak biżuteria, którą nosimy. Zwłaszcza ta podarowana. - Polscy mężczyźni z roku na rok są coraz bardziej zdecydowani, wybierając biżuterię dla swoich partnerek - mówi Agnieszka Waligórska z Apartu. Złote lub srebrne serduszko sprawia, że ich słowa o miłości wydają się bardziej wiarygodne. - To co na siebie wkładamy, oddaje nasze emocje - twierdzi psycholog Dariusz Tarczyński. - A kolory ubiorów wiele mówią. Czarny oznacza, że chcemy skupić na sobie uwagę otoczenia.

Ale czerń to także synonim elegancji, kolor zmysłowy i prowokujący. Czarną sukienką kobieta zaznacza swój indywidualizm, chce zaintrygować partnera. Ale w nadchodzącym sezonie intrygować i uwodzić będziemy nie tylko na czarno: czerwień, odcienie fuksji i amarantu przyciągać będą wzrok. - Żaden mężczyzna im się nie oprze - zapewnia Joanna Horodyńska, stylistka i autorka programów TV o modzie. - Czerwień podnosi ciśnienie krwi, wywołuje potrzebę aktywności emocjonalnej, ale i fizycznej - wyjaśnia. - To kolor życia i miłości.

ULTRAMINI I WYSOKIE OBCASY

Ale nie tylko kolor przyciąga spojrzenia mężczyzn. Jak wiadomo równie skutecznym co czerwień wabikiem jest długość. A właściwie krótkość. Joanna Horodyńska lubi pokazywać nogi. Ci, którym dane jest to oglądać, mówią, że robi to mądrze. Co to znaczy? Że stosuje zasadę: odsłaniasz nogi, nie odsłaniaj góry. Ulubionym wabikiem Olgi Bończyk są obcasy. - Na randkę zawsze zakładam jak najwyższe - przyznaje się aktorka. Podobnie Małgorzata Kożuchowska: na tzw. wyjścia nie umie się bez nich obyć. Szpilki, słupki, koturny. Co akurat niesie moda, co pasuje do reszty stroju. Autorki książki „Rozbierz mnie” mówią wprost: obcasy dodają kobiecie pikanterii i seksapilu. Szpilki są jak zaproszenie do gry - tylko w dalekim podtekście erotycznej. Dariusz Tarczyński dodaje, że obraz kobiety poruszającej się chwiejnie na szpilkach nie musi od razu wyzwalać w mężczyźnie pożądania. Wcale nierzadko najpierw pojawia się równie naturalna potrzeba zaopiekowania się "małą, bezbronną istotką”.

Z drugiej strony pamiętamy wszyscy powiedzonko, że nieważne co się nosi, ważne jak. Są kobiety, jak Sophia Loren na przykład, które nawet kiedy idą boso po piaszczystej drodze, zmęczone, spocone i rozczochrane, idą tak, jakby to szła sama królowa. Na nic piękna sukienka, jeśli chodzisz jak kaczka. - Można mieć bardzo skromną sukienkę, ale usiąść w niej tak, żeby ludzie oczu nie mogli oderwać - mówi Olga Bończyk. Dodaje, że "zmysłowo” nie znaczy "goło”. Potwierdzamy za autorkami "Rozbierz mnie”: to w złym guście, jeśli kobieta zbyt ostentacyjnie obnosi się ze swoim ciałem, i jeśli strojem i zachowaniem działa tak, jakby starała się swoją seksualnością przyprzeć do muru każdego mężczyznę. - Nigdy nie ubieram się wyzywająco, nie włożę czegoś, co w oczywisty sposób atakuje - mówi Małgorzata Kożuchowska. - Na szczęście i ja, i mój narzeczony cenimy subtelność i delikatność.

MNIEJ ZNACZY LEPIEJ

Zdanie obydwu artystek potwierdza aktor Waldemar Błaszczyk, dla którego kobiecość to na pewno nie pępek na wierzchu ani podkreślone pośladki. To „coś”, co trudno zdefiniować. - Razi mnie nachalność. Za to ciekawi i pociąga dyskrecja i tajemniczość, to, co najbardziej zakryte - mówi. Joubert i Stern piszą: "Rozbierz mnie’ możesz powiedzieć tylko wtedy, kiedy jest cię z czego rozbierać”.

Dla Michała Żebrowskiego kobiecość to tyle co mądrość, z jaką kobieta wydobywa swoją zmysłowość. - Lubię być zaskakiwany - mówi. - Ale tylko jeśli kobieta robi to w inteligentny sposób. - Mężczyzna może czuć się niepewnie w towarzystwie kobiety, która zbyt śmiało podkreśla swoją seksualność - twierdzi Dariusz Tarczyński. Jego zdaniem współczesne kobiety nauczyły się tak jasno sygnalizować, czego chcą i czego oczekują od relacji z mężczyznami, że ci - broniąc się - zaczynają odwoływać się do kobiecej mądrości, wypowiadając się na temat mody. - To mężczyźni lubią być zdobywcami - wyjaśnia Tarczyński. - A kobieta uderzająca wprost w potrzeby biologiczne mężczyzny takiej szansy nie daje. Bo to ona jest zdobywcą.

LUZ JEST SEXY

Na szczęście dla zdobywców moda na wiosnę i lato obfituje w "inteligentnie kobiece” ubrania. - Bardzo modne będą obszerne topy, tuniki i sukienki nie te najbliżej ciała - zapowiada projektantka Katarzyna Szymańska. - Na nadchodzący sezon przygotowuję kolekcję bardzo kobiecych kombinezonów z długimi i krótkimi - jak w szortach - nogawkami. Myślę, że trend szerszych, lekko nonszalanckich ubrań jest bardzo ciekawą nowinką. Luz potrafi być bardzo sexy.

Nie tylko Michał Żebrowski potwierdza, że to działa na męską wyobraźnię. Pod obszernym ubraniem - ale, dodajmy, takim, które nie deformuje kobiecej sylwetki - dużo można ukryć, ale też równie dużo można nim obiecać.

























Reklama


TYLKO MIŁOŚĆ

- Jeśli w czymś się dobrze czuję, to zwykle także dobrze w tym wyglądam - twierdzi aktorka Ewa Gawryluk. I ma rację. Poza skrajnymi przypadkami to prawda, że nie tyle szata zdobi kobietę, ile kobieta szatę. Najlepiej widać to, kiedy kocha. - Zakochana kobieta inaczej patrzy, uśmiecha się inaczej, wygląda inaczej. Naturalnie prostuje sylwetkę, wypina piersi do przodu. No i ma ten charakterystyczny błysk w oku. Znam wielu mężczyzn, którzy po rozmowie z czarującą kobietą nie potrafili powiedzieć, czy miała na sobie sukienkę, czy spodnie. Bo mężczyźni odbierają ogólne wrażenie. A ono zależy od stylu, w jakim się nosimy. A że styl nam się poprawia, kiedy kochamy, najlepszym stylistą zawsze będzie miłość - podsumowuje Dariusz Tarczyński.