Marta Jarosz: Czy szczupli mają lepiej?

Anna Mucha: Stare powiedzenie mówi, że każda potwora znajdzie swojego amatora i ja się z tym zgadzam. Przede wszystkim jednak uważam, że to, jak się czujemy i czy jesteśmy szczęśliwi, nie jest uzależnione tylko od tego, jak wyglądamy. Ludzie o pełniejszych kształtach mogą być równie zadowoleni z życia jak ci szczupli, pod warunkiem, że dobrze czują się z samymi sobą. I dlatego uprzedzę pewnie twoje kolejne pytanie, mówiąc, w jakiej wersji wagowej ja czuję się lepiej: w tej obecnej. Te 13 dodatkowych kilogramów jednak mi ciążyło. Dlatego się ich pozbyłam.

Reklama

Dieta mocna dała Ci się we znaki?

Nigdy nie byłam na żadnej restrykcyjnej diecie. Za bardzo kocham jeść, żeby się głodzić. Zmieniłam po prostu tryb życia, zaczęłam być bardziej aktywna. Ćwiczyłam, to prawda i zmieniłam menu, ale nie ograniczałam się jakoś dotkliwie.

Jak to się właściwie stało, że w pewnym momencie przybyło Ci te 13 kilogramów, o których sama mówisz?

Reklama

Podróżowałam, przede wszystkim po Azji, a tam, jak wiadomo, kuchnia jest wyśmienita i ja uległam jej urokowi. Po prostu jadałam dużo fantastycznych smakołyków, a moje ciało nie nadążało ze spalaniem kalorii, które mu dostarczałam.

Czy należysz do tej grupy osób, które rozpoczynają zmianę stylu życia od skompletowania wszystkich „niezbędnych” gadżetów – np. strojów, obuwia, sprzętu, pulsometrów itp. - czy nie ma to dla Ciebie większego znaczenia?

Reklama

Mam świadomość, żeby coś osiągnąć w tej materii, trzeba przede wszystkim ruszyć tyłek i bez tego nic się nie zdziała. Jednocześnie wyznaje zasadę, że jeśli tym, że dobrze wyglądam, robię komuś dobrze, to dlaczego nie? (Śmiech)

Co masz na myśli?

Kiedyś ćwiczyłam na siłowni, takiej zwyczajnej, osiedlowej „siłkce”, w której głównymi klientami byli panowie. W zasadzie ćwiczyli sami mężczyźni i czasem pojawiałam się ja. Ale z każdym razem, gdy się pojawiałam, zauważałam, że na mój widok mężczyźni zaczynają się prężyć i starają się „dobrze zaprezentować”. Bardzo to było zabawne. Mam wrażenie, że dla chłopców również ważne było to, jak ja wyglądam. A tak zupełnie serio: ekwipunek jest ważny, ale to nie oznacza, że bez niego nie da się obejść.

A teraz jak dbasz o ciało?

Teraz mam ssaka (śmiech) i na szczęście on dużo ze mnie wyciąga, bo nie mam czasu na regularne ćwiczenia. Nie oznacza to jednak, że nic nie robię. Mała wymaga na mnie ciągły ruch, a ja chciałabym pogodzić to, co konieczne, czyli codzienną krzątaninę z tym, co pożyteczne, czyli dbaniem o siebie. I właśnie, dlatego że chcę o siebie dbać, zostałam ambasadorką produktów Reebok EasyTone i testuję te śliczne buciki, które mają mi pomóc w redukcji zbędnej tkanki tłuszczowej. Chodzę tyle, ile się da. Mam nawet krokomierz, który pozwala mi stwierdzić, czy odpowiednio dużo się ruszałam. Dzięki temu nie czuję presji związanej z treningami, ale jednocześnie mogę powiedzieć, że moje motto „Mucha nie siada” jest ciągle aktualne.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Marta Jarosz

>>> ZOBACZ ZDJĘCIA!