Gdy Monica Bellucci wchodzi do pokoju, wszyscy wstrzymują oddech. Tak było również podczas pokazu Dolce&Gabbana w Mediolanie, marki, którą aktorka nie tylko reklamuje, ale z którą współpracuje także przy tworzeniu nowej linii kosmetyków, ostatnio szminek.

Reklama

48-letnia Bellucci pochodzi z włoskiego regionu Umbria. Jej mężem jest francuski aktor Vincent Cassel, którego można było podziwiać m.in. w "Czarnym łabędziu". Mają dwie córki: Devę (8 lat) i Leonie (2 lata). Rodzina pomieszkuje we Włoszech, Francji, Anglii i Brazylii, ale jak podkreśla Belluci - "sercem zawsze jest w Italii".

- Gdziekolwiek pojadę, zachowuję się jak Włoszka. Moją narodowość zdradza sposób, w jaki się poruszam, jem, moje przywiązanie do bycia kobiecą. No i oczywiście uwielbiam włoskie jedzenie. W tym sezonie Dolce&Gabbana stworzyli kampanię reklamową, na zdjęciach której jem podczas rodzinnego pikniku. Jest piękna i nie chodzi o piękny wygląd, ale emanującą z tych zdjęć kobiecość, która wyrasta z życia i doświadczeń - powiedziała Monica Belluci.

- Podróżujemy tak dużo, że moja starsza córka już mówi czterema językami: włoskim, francuskim, angielskim i portugalskim. Ja trochę już mówię po portugalsku, ale nie tak dobrze jak córka. Dla mnie Włochy na zawsze pozostaną domem, ale dla mojego męża ważny jest także czas spędzony we Francji. Czasami żyjemy wszyscy razem jako rodzina, a czasami ze względu na plany zdjęciowe i filmy żyjemy w rozjazdach - dodała aktorka.

Reklama

Na brak propozycji Monica Bellucci narzekać nie może. Zwłaszcza, że upływający czas obchodzi się z nią więcej niż łaskawie.

- Zwykle jesteśmy przerażone, że z wiekiem kończy się nasza uroda. Ja staram się takimi rzeczami nie martwić. Boję się jedynie śmierci, ponieważ mam dwójkę dzieci i chciałabym zobaczyć, jak dorastają. Ale jeśli chodzi o starzenie - nic nie można na nie poradzić. Przed urodzeniem dzieci w ogóle nie myślałam o upływie czasu czy starzeniu - powiedziała Belluci.

- Kiedy w wieku 46 lat urodziłam drugą córkę poczułam się stara, ponieważ zdałam sobie sprawę, że jestem o wiele silniejsza niż w wieku 20 lat. Lepiej też czuję się w mojej skórze, lepiej radzę sobie z problemami. Zaakceptowałam, że coś takiego jak perfekcja nie istnieje. W 2004 roku pozowałam w ciąży na okładkę "Vanity Fair". Nie przejmowałam się, że mogę wyglądać grubo. Wydaje mi się, że gdybym przytyła, to zaczęłabym po prostu zakładać więcej czerni, ponieważ nie mam zwyczaju regularnie ćwiczyć. Nie chcę być jak maszyna - każdego dnia pilnować co jem i ile kalorii straciłam - dodała Włoszka.

Reklama

Poza czarnymi, wyszczuplającymi kreacjami Monica Belluci ma jeszcze jeden niezawodny sposób na szybką poprawę wyglądu i samopoczucia. - Zawsze nakładam pomadkę, nawet gdy nie wychodzę z domu albo nie robię nic specjalnego. Czerwona pomadka to pełna akceptacja faktu, że ludzie będą na nas patrzyli. Czerwień to bardzo silny kolor, który oddaje nasz nastrój w danej chwili - zdradziła.

>>> ZOBACZ ZDJĘCIA!