Kuszyńska, która przez wypadkiem w 2006 roku śpiewała w zespole Varius Manx, będzie jurorem w muzycznym show TVP "Bitwa na głosy". Piosenkarka przyznaje, że nowe wyzwanie było dla niej wielkim stresem i do pomysłu przekonywała się długo. Pomyślałam, czy ja w ogóle nadaję się do takiego programu rozrywkowego, bo nie jestem typem showmana, nie potrafię wykrzesać z siebie sztucznego entuzjazmu ani nie chcę udawać kogoś, kim nie jestem. A byłam przekonana, że czegoś takiego się ode mnie oczekuje - tłumaczy w rozmowie z "Galą".

Reklama

Wokalistka przyznaje, że czuła silną barierę psychiczną przed powrotem do śpiewania. Trudno mi było przełamać barierę wstydu, skrępowania. Najpierw musiałam zaakceptować siebie na wózku, po prostu. Nabrać tego dystansu - opowiada. Przyznaje również, że początkowo zakładała wyłącznie nagrywanie muzyki w studiu, bez występów na żywo. Ale pasja była silniejsza. Zrobiłam pierwszy krok, potem następny. Oczywiście bałam się, ale po każdym występie czułam się taka mocna i mocniejsza za kolejnym razem - wspomina.

Kuszyńska od roku jest szczęśliwą mężatką, a jej wybrankiem został kolega z zespołu Varius Manx. Jednak być ze sobą zaczęli dopiero po wypadku. Czasami się nad tym zastanawiam, co by było, gdyby nie wydarzył się ten wypadek? Czy nasze drogi też by się zeszły? Śmiem przypuszczać, że nie - zastanawia się piosenkarka.

Czy kiedyś będzie chodzić? Na razie przyznaje, że w snach chodzi, biega, tańczy. To jest niesamowita zdolność mózgu, który próbuje nam zrekompensować to, czego nie mamy - stwierdza.

Monika Kuszyńska, wokalistka Varius Manx, po tragicznym wypadku samochodowym w maju 2006 roku, jest sparaliżowana od pasa w dół. Do śpiewania zdecydowała się wrócić dopiero w ubiegłym roku - w czerwcu pierwszy raz od lat wystąpiła publicznie i zaśpiewała piosenkę "Nowa rodzę się".

Reklama