Nie tylko wspaniałe bankiety i dalekie podróże, ale też garderoba godna królowej. Sielanka? Nie do końca. Była prezydentowa bowiem, jak donosi Fakt, za kreacje, które zachwycały światowych dygnitarzy, musiała płacić sama.


– Sama musiałam pokrywać wszelkie tzw. koszta reprezentacyjne – wyznaje Faktowi Jolanta Kwaśniewska. – Ja jako pierwsza dama nigdy nie miałam żadnych dodatków. Te wywalczyła sobie dopiero Maria Kaczyńska – żali się.

Reklama

NADWORNE KREATORKI PREZYDENTOWEJ


Jak sobie zatem radziła Kwaśniewska? Jak przyznaje w wywiadzie dla magazynu „Viva!”, początki nie były łatwe. – Przecież żadna z nas nie ma w swojej szafie kapeluszy, toreb i rękawiczek we wszystkich odcieniach – zauważyła. Z odsieczą przyszły jej na szczęście przyjaciółki, które profesjonalnie zajmują się modą. – Dzięki Teresie Rosati i Malinie Sobiech z Cateriny oraz jej mistrzyniom kroju i szycia znacznie łatwiej było mi poruszać się w świecie mody – przyznała, dodając że po kilku latach do jej nadwornych kreatorek mody dołączyła także Ewa Minge.

Reklama

>>> Zobacz: Kwaśniewska i jej różne wcielenia na przestrzeni lat. Zdjęcia

I TAK NIE UNIKNĘŁA WPADEK

Zaangażowanie przyjaciółek nie pozwoliło jej jednak uniknąć wpadek. Jak sama wspomina, na początku ludziom zdarzało się mylić ją ze znaną gwiazdą disco
polo, Shazzą.

Reklama

czytaj dalej...

>>> Czytaj również: Tu Tuskowie robią zakupy! To nie jest Biedronka



Wypominano jej także za krótkie spódniczki – m.in. po spotkaniu z królową Elżbietą II. Jolanta Kwaśniewska wyciągała jednak wnioski z każdej takiej niezręczności i raz popełnionego błędu nie powtórzyła. W czasie swoich 10 lat w Pałacu zasłynęła jako ikona klasy i elegancji. Zapracowała sobie na miano autorytetu w kwestiach mody i dziś może śmiało udzielać Polakom lekcji stylu.

>>> Czytaj także: Kwaśniewska o Polskich mężczyznach

>>> Czytaj również: Tu Tuskowie robią zakupy! To nie jest Biedronka