Wiem z własnego doświadczenia, obserwacji i listów, które dostaję od matek, jak ciężko jest mamom w pracy. Ja osobiście wyszłam z złożenia, że najpierw jest czas na to, żeby się wyszaleć, później, żeby mieć dzieci, następnie, by zadbać o swoją karierę zawodową, a na koniec - by odpocząć i odcinać kupony od swoich osiągnięć. Moim osobistym wyborem było najpierw zrealizować się jako matka. Nie pracuję zbyt dużo, a mimo to wiem, jak zajmująca jest opieka nad dwójką dzieci.

Reklama

Jak pokazują dane przytaczane przez Fundację św. Mikołaja, co piąta kobieta odkłada plany macierzyńskie ze obawy przed zwolnieniem. Sama znam wiele kobiet, które, pragnąc dokonać czegoś w pracy, osiągnąć sukces, zrobić karierę wciąż mówiły sobie i dziecku "później". Niestety, wiele z nich przegapiło najlepszy moment i miało później wielkie problemy z zajściem w ciążę.

DLACZEGO DOCHODZI DO TAKIEJ DYSKRYMINACJI?

W Polsce nadal matki sa traktowane jako pracownicy drugiej kategorii. Jesli nawet nie zostaną zwolnione, odsuwane są od inspirujących zadań i ciekawych, skomplikowanych projektów. A przecież mama w pracy jest cennym nabytkiem dla pracodawcy.

Ona ma w głowie, że w przedszkolu czeka na nią dziecko, a w domu obowiązki takie, jak sprzątanie, mycie, prasowanie... Dzięki temu jest w stanie doskonale zorganizować sobie czas i pracę i błyskawicznie wywiązać się z powierzonych zadań. Każda mama powinna z miejsca otrzymać tytuł specjalisty od zarządzania czasem i logistyki.

Dobrze, żeby pracodawcy docenili te kompetencje. Dlatego tak ważne są takie akcje, które nagradzają przyjazne matkom firmy, firmy, gdzie wychodzi się naprzeciw ich potrzebom. To, co mnie zszokowało, to fakt, że wśród osiemdziesięciu firm zgłoszonych do projektu "Mama w pracy" nie było ani jednej polskiej... Na razie więc sami nie dbamy o potrzeby naszych kobiet - dbają za to Niemcy i Skandynawowie...