"Drożyzna..." - wzdycha pod nosem pani Bednarowicz. "Już kupiłam komplet podręczników za 160 zł, a to nawet nie jest połowa wydatków. Zwykłe kredki na plastykę potrafią kosztować 17 złotych. Tornister? Są takie za 30 złotych, ale są też za 250. Wybór jest oczywisty, bo zakupów jest tak dużo, że gdy zsumuje się je wszystkie, kwota robi się naprawdę wielka" - tłumaczy.

Reklama

Pani Bednarowicz nie szalała, starała się rozsądnie wydawać pieniądze. Ale i tak wydała na Alana prawie 500 złotych. A w domu jest przecież jeszcze czwartoklasistka Nicole. Ona wiele szkolnych przyborów już ma, ale i tak wydatek na jej potrzeby będzie spory. A wszystko to bardzo drogie - wylicza "Fakt".

A pani Bednarowicz martwi się, że na szkolne potrzeby dzieci wyda około tysiąca złotych. "To połowa wspólnej miesięcznej pensji mojej i męża. Nie wiem, jak damy sobie radę w tym miesiącu" - załamuje ręce.