Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada, że będzie dążyć do utworzenia po jednej szkole z męskimi i żeńskimi klasami w województwie. Powstaje także projekt szkoły harcerskiej z osobnymi klasami dla dziewcząt i chłopców. Choć w Polsce funkcjonuje w tej chwili sporo prywatnych i społecznych szkół niekoedukacyjnych, kształcących zwłaszcza dziewczynki, opinie specjalistów na ich temat są podzielone. Zapytaliśmy o opinię dyrektorkę żeńskiego gimnazjum i liceum oraz byłą minister edukacji, co sądzą na ten temat.

Reklama

Edyta Plich

dyrektorka gimnazjum i LO im. Cecylii Plater-Zyberkówny

Tworzenie gimnazjów męskich i żeńskich to świetny pomysł. Dziewczynki w wieku gimnazjalnym znajdują się na innym poziomie rozwoju fizycznego i psychicznego niż chłopcy, dlatego wymagają od nauczycieli nieco innego podejścia.

Reklama

Z doświadczenia wiem, że w klasach koedukacyjnych więcej czasu poświęca się chłopcom, ponieważ są bardziej ruchliwi i zadają więcej pytań. Natomiast dziewczynki jako te spokojniejsze zajmują mniej uwagi nauczycieli. W szkole koedukacyjnej dzieci mają wyolbrzymioną potrzebę przypodobania się, co często potrafi zdominować potrzebę zgodności ze sobą. W mojej szkole dziewczyny mówią to, co myślą, a nie pozują. Odpada też problem imponowania innym strojem czy urodą. Tu dziewczynka musi budować własną wartość w oparciu o swój intelekt. Istnieje stereotyp, że dziewczęta to raczej humanistki. W szkole żeńskiej są doskonałe warunki, aby dziewczęta zainteresowane przedmiotami ścisłymi w pełni rozwinęły swoje możliwości. Moje codzienne doświadczenie burzy też inny mit, że dziewczyny pozbawione szkolnych kontaktów z chłopcami stają się mniej zaradne, nie umieją stawić czoła wymaganiom normalnego, koedukacyjnego świata. Nic bardziej błędnego. Moje uczennice uczą się w klasach żeńskich, ale jeżdżą na różne wyprawy z chłopcami i świetnie sobie radzą. Chodzi o to, by uczyć się oddzielnie, natomiast odpoczywać można razem.

Krystyna Łybacka

była minister edukacji

Jestem przeciwna promowaniu na siłę szkół, w których dziewczynki i chłopcy uczą się oddzielnie.

Nie jest to wskazane ani edukacyjnie, ani wychowawczo. W nowoczesnym społeczeństwie kobiety i mężczyźni spotykają się na każdym kroku w dorosłym życiu, tak społecznym, jak i zawodowym. Tworzenie męskich i żeńskich gett dla młodzieży jest zatem nienaturalne i nieuzasadnione. Odizolowanie od płci przeciwnej w wieku, w którym młody człowiek uczy się zachowań społecznych, poznaje świat, jest szkodliwe, bo albo rodzi kompleksy, albo niezdrową ciekawość. Przygotowywanie młodego człowieka do bycia pełnoprawnym obywatelem, pełnowartościowym członkiem społeczeństwa nie może być przygotowaniem do życia w wyimaginowanej rzeczywistości, innej od tej, z jaką brutalnie zetknie się, gdy wkroczy w dorosłe życie. Nie jest też prawdą, że odizolowanie od „rozpraszających uwagę” rówieśników płci przeciwnej służy lepszej nauce i skupieniu, zwłaszcza w wypadku dziewcząt. Dziewczęta w tym wieku są bowiem z reguły pilniejsze i bardziej przykładają się do lekcji, i nie ma wielkiego znaczenia, czy będą z chłopcami, czy nie. Natomiast dla chłopców ważne jest, by widzieli przykład koleżanek.