Rozwiązanie konkursu!

Aby wziąć udział w konkursie wystarczyło opisać: zabawną anegdotkę, wzruszającą chwilę, czułe wspomnienie o swoim dziecku
i wysłać mail na adres: kobieta.online@dziennik.pl
Na listy czekaliśmy całą dobę, od czwartku 31 maja do poniedziałku 4 czerwca do godziny 12.00.
Wasze listy i zdjęcia opublikowaliśmy na stronie kobieta.dziennik.pl.

Listy oceniało jury konkursu: redaktorki serwisu kobieta.dziennik.pl: Monika Lubowiecka, Magdalena Tymicka, Anna Znajewska.



Lista laureatów konkursu:

Reklama

Marta Soja, Wrocław
Dorota Regiel, Stanisławice
Katarzyna Kuza, Skrzeszew
Rozalia Ciupa, Giżycko
Agnieszka Chojnowska, Giżycko
Hanna Piecychna, Radzymin
Ewa Banasiak, Nowa Wieś
Izabela Sadokierska, Siedlce
Joanna Misiak, Łętownia
Jan Mańka, Libiąż
Beata Suluk, Wrocław
Anna Gacek, Zawiercie
Alicja Mitura, Świdnik
Bożena Kosela, Nowy Dwór Mazowiecki
Dominika Czaja, Chorzów
Agnieszka Kimak, Biłgoraj
Marta Opulska, Warszawa
Paweł Skarzyński, Pruszków
Dominika Mańka, Libiąż
Urszula Kwiatkowska, Waśniów
Monika Brzóska, Gdynia
Edyta Łach, Kłaj
Anna Rossa, Kędzierzyn-Koźle
Marlena Spychalska, Grudziądz
Katarzyna Micyk, Książ Wielki
Joanna Kosiorek, Drwalew
Ania Filipowicz, Warszawa
Bożena Gruszecka, Brzezie
Helena Staszyńska, Koszalin
Anna Segeth, Wrocław
Dorota Łagowska, Poznań
Anna Kaczmarska, Zielona Góra
Wioletta Signerska, Grudziądz
Joanna Czuba, Kamienna Góra
Izabella Prusak, Warszawa
Violeta Kurzydem, Turzasl
Judyta Tomasiewicz, Dębica
Barbara Danielska, Kraków
Monika Lewandowska, Konin
Aleksandra Jankowska, Białogard
Aneta Kosmala, Osrzeszów
Teresa Basznowska, Kierszek
Iwona Kaczmarek, Łódź













































Reklama

Zwycięzcy zostaną powiadomieni o wygranej mailowo.
Regulamin konkursu dostępny jest w siedzibie wydawnictwa Axel Springer Sp. z o.o., ul. Domaniewska 52, 02 - 672 Warszawa.


Lista nagród:

1. 3 zestawy kosmetyków dla dzieci Bronze Kids: Kolorowe ochronne mleczko w sprayu dla dzieci SPF 40 z pantenolem, witaminą E, ekstraktem z aloesu i rumianku, Wodoodporny krem do opalania dla dzieci SPF 30 z pantenolem, witaminą E, aloesem i melaniną, Wodoodporne mleczko ochronne dla dziecie SPF 50, Avon

2. 5 płyt CD "Rodzinka Robinsonów" - ścieżka dźwiękowa do filmu "Rodzinka Robinsonów" Disney'a, EMI Music Poland

3. 5 płyt "Budzik" - płyta zawiera 40 piosenek wykonywanych przez bohaterów programu "Budzik" (TVP1), czyli koty Rudą i Budzika, krasnala Piksela i Panią Ewę, EMI Music Poland



4. 5 zestawów - Lirene Kids: Mleczko ochronne do opalania SPF 69 - wodoodporne mleczko z systemem fotostabilnych filtrów UVA i UVB oraz KIDS Mleczko ochronne do opalania SPF 20 o zapachu gumy do żucia i w różowym kolorze z filtrami UVA i UVB.

5. 2 zestawy linii Funky Flora: 2 nabłyszczające cienie do powiek Funky Flora, 2 błyszczyki do ust Funky Flora, Oriflame
2 zestawy linii Sweet Talking: 3 błyszczyki do ust w kształcie serca i puder nabłyszczający do ciała, Oriflame
2 zestawy Tajemniczy Ogród: 2 błyszczyki do ust w kształcie kuleczki, podkład na powieki, 2 cienie w kształcie kuleczki, Oriflame

6. 5 Zestaw kosmetyków Under Twenty: Pink Bloom – wygładzający peeling do ciała Under Twenty i Superujędrniający Żel pod prysznic Water Melon z wyciągiem z liści czerwonych winogron.

7. 5 zestawów kosmetyków: Wodoodporna emulsja do opalania dla dzieci w spray'u SPF 15, Wodoodporny krem ochronny na słońce dla dzieci SPF 30, Balsam po opalaniu SOS łagodzący skutki poparzeń, Łagodzące mleczko po opalaniu w spray'u, Laboratorium Kolastyna

8. 10 zestawów kosmetyków do pielęgnacji niemowląt: Chusteczki Sensitive dla skóry wrażliwej oraz Skin Balance, Płatki kosmetyczne wykonane z czystej bawełny z delikatnie zakończonymi brzegami, Patyczki z bawełnianą głwkę o specjalnym kształcie, gwarantującym bezpieczeństwo wykonywanych zabiegów pielęgnacyjnych, Cleanic Dzidziuś

*Biorąc udział w konkursie zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Axel Springer Polska, Warszawa, ul. Domaniewska 52, w celach marketingowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do treści danych i prawo ich poprawiania.

A oto Wasze listy:

****

Mój syn Mateusz, zwany Pinkiem nie odziedziczył po tacie niebieskich oczu, ale za to odziedziczył po Nim niezwykły urok osobisty :-) Kilka dni temu, bawiliśmy się w dom. Ja byłam mamą, a mój synek tatą. Właśnie się okazało, że nasze dzieci, czyli Pinkowe pluszaki, będą obchodzić urodziny. - Zrobiłem tort - oznajmił mi tata-Pinek. - To chyba ja powinnam zrobić tort? - zapytałam - Przecież to ja jestem mamą. - Jesteś mamą, a nie służącą, żebyś musiała wszystko robić w domu -opowiedział ciepło tato-Pinek.

Ten sam synek-Pinek jest żywym zaprzeczeniem teorii, że mężczyźni nie dostrzegają naszych zmian. Nowej fryzury, kolczyka w uchu. Mateusz dostrzega. Zawsze. W piątek przyszłam po Niego do przedszkola i już w progu usłyszałam: - Mamo byłaś u fryzjera! Piękna fryzura.

Zresztą Pinek ma też swoją teorię na temat prawdziwego mężczyzny. Wczoraj wieczorem oznajmił mi niespodziewanie w tramwaju pełnym ludzi: - Wiesz co mamo? A tato nie nosi szminki! (dodam, że chodziło mu o szminkę ochronną, którą to Pinek posiada i której regularnie używa)

Od kiedy jest z nami synek, zapomniałam co to nuda. Zawsze zaskoczy mnie czymś nowym. Tak jak dziś rano. O świcie zaczął śpiewać: 'Uważaj na niebieskie pomidorki, uważaj na niebieskie pomidorki". Po którejś wersji owej wstrząsającej piosenki wreszcie zwróciłam mu uwagę: - Synku, ale nie ma niebieskich pomidorków! - No - zgodził się Pinek. - Nie ma. I dlatego trzeba na nie uważać.

Marta Soja

****

Witam ,

Nie ma nic piękniejszego niż macierzyństwo-pomyślałam tak, dopiero kiedy pierwszy raz trzymałam w swoich ramionach pierworodną córkę. Potem urodził się syn, a ja zrozumiałam, że można zakochać się w swoim dziecku od pierwszego wejrzenia, po raz drugi. Przeżywałam z nimi każdą chwilę. Pierwsze ząbki, pierwsze kroki, nie zawsze dobrze się kończące próby jazdy na rowerze. Potem szkolne wzloty i upadki. Kolekcjonowałam uśmiechy, ocierałam noski. Wszystkie te zdarzenia z perspektywy czasu, wydają mi się bardzo szczęśliwe. Złych sytuacji, w których moim dzieciom działa się krzywda ,wolę nie pamiętać. Godzin spędzonych w szpitalu, wypadków syna. Podobno dzieciom wszystko można wybaczyć - silna jest matczyna miłość. Jestem matką, która popełnia błędy i zdaje sobie z tego sprawę. Mam nadzieję, że wystarczająco dobrą matką. Dziś najbardziej wzruszające są dla mnie momenty, kiedy moje dorosłe już dzieci przychodzą do mnie, nie tylko wtedy gdy czegoś potrzebują, ale również wtedy, gdy są mnie potrzebne. Matką jest się całe życie, a może jeszcze dłużej.

Dorota Zegiel

****

Mała Dominika od rana tylko bryka, Buźka zawsze uśmiechnięta, Kochają ja wszyscy - nawet zwierzęta. Kocha swoje lale - mnóstwo ich dostaje, Rodzice ją kochają, krzywdy wyrządzić nie dają, Bo co dzień im przypomina, że wspaniała z niej dziewczyna!

Katarzyna Kuza

****

W ubiegłym roku musiałam na półtora miesiąca opuścić rodzinę. Z ciężkim sercem żegnałam się z najbliższymi. Stęskniona po tygodniu poprosiłam męża, by przysłał mi moje ulubione zdjęcie, na którym siedzą z córeczką uśmiechnięci. Zdjęcie dotarło nawet z dedykacją: "Bardzo Cię kochamy i czekamy", tylko jedno "ale" ...na zdjęciu byliśmy oboje z mężem i...chrześniakiem 

Rozalia Ciupa

****

Historia z dreszczykiem. Pomoc męża podczas świątecznych przygotowań polegała na zabraniu "małej" na spacer. W pewnej chwili przypomniałam sobie, że zabrakło mi paru produktów, więc zadzwoniłam do męża z prośbą by je kupił po drodze. Zadowolona z obrotu sprawy i efektów swojej pracy, znalazłam czas dla siebie (czyt. 5 min z kawą. Za chwilę rozległ się dzwonek i pojawili się w drzwiach z zakupami. Jednak jakie było moje zdziwienie, gdy zaczęłam odwijać z kocyka córeczkę(?!)Okazało się, że w kocyku śpi słodko...chłopczyk!! Na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie. Szybko udaliśmy się pod sklep, w którym mąż robił zakupy i dokonaliśmy "wymiany". Teraz nawet zasypiając mąż nie wypuszcza "małej" ze swych objęć. Agnieszka Chojnowska

****

Kochany Bartusiu!

Nie ma Cię jeszcze na świecie, a właściwie jesteś, ale świata jeszcze nie widzisz.... Ciasno Ci u mamy w brzuchu, wiem o tym, bo wciąż namiętnie dajesz mi o tym znać coraz mocniejszymi kopniakami. Musisz się jeszcze troszeczkę pomęczyć, do siódmego sierpnia! Czekamy tu na Ciebie - ja, tata, babcie, dziadek, i najbardziej Twój braciszek, który codziennie przygotowuje się na Twoje przyjście - i czeka na Ciebie ze swoją ulubioną piłką. Wydaje mu się, że wyskoczysz z brzucha mamy i jeśli nie tego samego, to już następnego dnia będziesz gotowy na rozegranie z nim pasjonującego meczu piłki nożnej! Kim będziesz? Nic Ci nie narzucę - nie popełnię błędów moich rodziców. Oczywiście, jak to "upierdliwy rodzic" będę próbowała jakoś Cię w życiu pokierować, ale nie dokonam wyborów za Ciebie - to Twoje sprawy. Ale na pewno nie zostawię Cię w potrzebie, zawsze możesz liczyć na moją pomoc, na wsparcie... W końcu jesteś częścią mnie, chociaż w chwili przecięcia pępowiny brutalny świat będzie próbował wmówić nam, że jest inaczej, ale tej niewidzialnej nici miłości nic nie jest w stanie zerwać.... Czekamy na Ciebie, misiu, do zobaczenia!!!

Hanna Piecychna

****

Od 13 lat jestem szczęśliwą mamą Marcina. Już od najmłodszych lat próbował mi niemal na każdym kroku udowadniać jaki jest samodzielny. Pewnego dnia wybrałam się z synem na zakupy. Marcin miał wtedy 4 latka i upierał się, że w sklepie to on będzie wkładał zakupy do koszyka. Ponieważ zabawa ta mogła go wiele nauczyć zgodziłam się bez zastanowienia. Chodziliśmy razem po hali sklepowej pokazywałam mu palcem co ma zdjąć z półki i umieścić w koszu. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Pośpiesznie zaczęłam szukać go w torebce i nie zauważyłam, że mój syn odszedł kawałek dalej. Po skończonej rozmowie, znając pomysły Marcina puściłam się w pogoń między regałami. Mój syn stał na stoisku z sokami i wkładał je do koszyka starszej pani, która mówiła do niego „wnusiu”. Załadował jej cały koszyk najróżniejszymi rzeczami, na które z pewnością nie mogłaby sobie pozwolić. W rączce mojego syna znalazłam wielki foliowany kawałek żółtego sera, pogryzionego z każdej strony. Przeprosiliśmy starszą Panią i pomogliśmy w dalszych zakupach. W ramach rekompensaty za stracony czas podwieźliśmy ją do domu. Od tamtego czasu nigdy już nie spuszczałam mojego syna z oczu.:) Ewa Banasiak

****

Oskar, 3 latka, lubi chodzić do kościoła i siada sobie tam z innymi dziećmi pod ołtarzem. Raz mszę odprawiał ksiądz, który był bardzo niski... i mówił długie kazanie. Gdy zrobił krótką pauzę Oskarek na cały głos krzyknął: "Kiedy ta głowa przestanie wreszcie Gadać?", bo znad mównicy dziecko widziało tylko głowę księdza :-) Oczywiście i ksiądz i zebrani w kościele wybuchnęli śmiechem :-)

Izabela Sadokierska

****

MAMA ,Mere, Mother, Mutter po polsku znaczy: MAMA We wszystkich językach świata litera M jest ta sama I wszędzie na całym świecie jest serce matki to samo Zawsze się zjawi, przyleci na okrzyk dziecka; Mamo! Jestem dumna ,że jestem mamą .

Już tyle dni jestem mamą i tak wiele się wydarzyło. Mimo, że Wiktoria jest mała, o od niej też wiele mogę się nauczyć, inaczej patrzeć na świat. To dzięki niej śmieję się, ż boli mnie brzuch, albo czasami oczy "wychodzą mi z orbit", o znów coś narozrabiała. Ale jest kochana, taki słodki aniołek, a czasami pokazuje swoje drugie –g orsze oblicze.

Pewnego dnia byłam już troszkę zmęczona, że Wiktoria marudzi, nie może sobie znaleźć miejsca i chodzi za mną krok w krok powiedziałam jej: "Wiktoria proszę Cię weź sobie laleczkę i pobaw się w swoim pokoiku dobrze?" A Wiktoria na to: "Mamusiu ja się do Ciebie przykleiłam, bo jestem taka taśma klejąca i już się od Ciebie nie odkleję".

Miałyśmy ubaw po pachy, gdy Wiktoria była malutka, jeszcze nie umiała dobrze mówić. Została pod opieką babci. Postanowiły pójść razem na spacer, więc zaczęły się ubierać .Wiktoria mówi do babci: "Babciu torepki, babciu torepki!" Niestety babcia nie wiedziała o co chodzi Wiktorii .Jakie torepki chce Wiktoria? Babcia myślała, że Wiktoria chce torebkę na ramię. Dopiero po chwili Wiktoria sama poszukała sobie te nieszczęsne TREPY, czyli buciki. Gdy wróciłam i babcia opowiedziała mi co zaszło, wszystkie trzy śmiałyśmy się z tej śmiesznej historyjki.

Moja Wiktoria ma już 3 latka, bardzo wcześnie zaczęła mówić i mieliśmy z niej niezły ubaw. Nie zdarzało jej się, aby bardzo przekręcać wyrazy, ale za to zaskakiwała nas różnymi powiedzonkami i jej tylko znanymi hasełkami. Będąc kiedyś w odwiedzinach u jej cioci rozśmieszyła nas do rozpuku. Dopiero co przyjechaliśmy, rozsiedliśmy się wygodnie w fotelach, zaczynamy rozmowę na róne tematy. Wiktoria nagle popatrzyła na nas, na swoją ciocię i powiedziała: "CIOCIU, A GDZIE KAWA?" Popatrzyłyśmy po sobie i wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem. Wiktoria nauczyła się już jak należy witać gości i że szybciutko należy poczęstować gości kawą i ciasteczkami. Mała dama już z niej rośnie!.

Joanna Misiak

****

Mieć dziecko to być za nie odpowiedzialnym, pomocnym i uczyć żyć. Mam 4 dzieci dla jednych to dużo, a dla mnie to mało. Nauczyłem je żyć, nie zabroniłem do świata wyjść... i rozeszły się w 4 świata strony, ostała mi się w domu najmłodsza córeczka. Pamiętam jak przy każdej wizycie u lekarza nie obeszło się bez zakupów w zabawkowym. Teraz moje najmłodsze "pisklę" nie chce już zabawek, taka mała sroczka, choć nie wykluła się z jajka to kocha świecidełka i jak każda kobieta uwielbia się malować. Moje dzieci zawsze pozostaną moimi małymi pociechami mimo, że mają już swoje dzieci. Rodzicem pozostaje się całe życie i dzieckiem też...

Jan Mańka

****

Miłosne wyznanie

Moja mała dwuletnia siostrzenica przytuliła się do mnie i powiedziała: "Ciociu - ja Cię uwielbiam!". Wzruszyło mnie to wyznanie i pytam - "A co to znaczy uwielbiam?". Mała pomyślała chwilę i powiedziała: "No bo ja się uwielbiam kąpać!". Uwielbia się kąpać do dziś i, mam nadzieję, również uwielbia swoją ciocię.

Ciocia Beata Suluk

****

Mój Groszek ma prawie 18 cm, waży 200 gram. Malutki, radosny okruch życia, "tańczący" w mym brzuszku, gdy śpiewam światu ta radosna pieśń jak pięknie być mamą. Niby nas dwoje, a jednak jak jedno, już na "półmetku" drogi do spotkania. Mówią mi, że przekreśliłam karierę, a Ono jest dla mnie celem w życiu. Nie ważne są cyfry na koncie, ważny jest uśmiech mego dziecka, bo on jest bezcenny. Jedni chcą cofnąć czas, a ja chce do przodu... a ja chcę już poczuć je w ramionach i kochać i dbać...

Dominika Mańka

****

Witam,

To, że noszę pod serduszkiem małego człowieczka było najbardziej wyczekiwaną przeze mnie wiadomością. Dla otoczenia i znajomych było to wielkim zaskoczeniem. No cóż ... w tym wieku ...panna (stara) z dzieckiem ...Mój Skarb urodził się 14 maja 2007 - Marianna. Jest najcudowniejszym i najukochańszym dzieckiem! Moje Kochanie uczy mnie cierpliwości i pokory, dzięki niej inaczej patrzę na świat i wstając rano uśmiecham się, wiem że od niej dostanę taki sam uśmiech :)

Anna Gacek(37 lat)

****

Mój 3 letni wnuczek często jeszcze myli wyrazy o podobnym brzmieniu-jednak posiadające różne znaczenie. Ostatnio gdy byliśmy na spacerze powiedział do mnie: „Babciu wracajmy bo jestem już strasznie męczący”.

Alicja Mitur

****

Gdy kalendarz odmierzył 41,5 roku na teście ciążowym pojawiła się druga kreska.

Niemożliwe stało się możliwym.

Kilka miesięcy zostało podporządkowane jak najlepszej trosce o nowe życie. Mąż hodował pietruszkę na witaminy, starsza córka masowała maścią brzuch, a ja ze strachem w oczach oglądałam pisma dla mam, które niestety wyglądały o połowę młodziej ode mnie.

I rzeczywiście były o połowę młodsze. Gdy mój syn urodził się w szpitalu, miał: - najstarszą matkę, - najstarszego ojca, - był najcięższy, - był największy. Dzierżył palmę pierwszeństwa przez kilka tygodni.

Dzisiaj patrząc na nastolatka wyższego ode mnie jestem dumna, że wiek nie przeszkodził mi w byciu mamą po raz drugi. I gdy w sklepie mówią "To dla wnuka?", lub gdy pytają "Masz z nim wspólny język?", uśmiecham się. Dzięki drugiej młodości wiem, kto śpiewa w zespole Green Day, na czym polega licencja dvd i co to jest Grono. Jestem szczęśliwa.

Bożena Kosela

****

Witam, Co prawda słonko o którym opowiem nie jest moim biologicznym dzieckiem, bo dzieci mieć nie mogę, ale jestem jego matką chrzestną i traktuję go jak swego synka. Dawid(4) jest moją radością, słonkiem w pochmurny dzień. Uwielbia bawić się autkami. W jego kolekcji brakuje mu tylko jednego - śmieciarki:)Nawet trudno wyrazić mi słowami jak cieszy się, gdy obserwuje pracę śmieciarki przez okno! Krzyczy:"Jeeee śmieciara, śmieciara! Patrz!". Przy tym wszystkim skacze i wymachuje rękami. Nawet na pytanie kim chce zostać w przyszłości....odpowiada, że kierowcą śmieciarki!! Hmm na randkę też dziewczynę śmieciarą zabierze?? Zawsze odwiedzamy sklepy z zabawkami i szukamy tego pojazdu, ale nie widać nigdzie...Mały na to:"Zaczekam, przecież będę jeździć swoją ciociu"

Dominika Czaja

****

Moja córeczka jest wielkim niejadkiem i każda próba nakłonienia jej do jedzenia kończy się kategorycznym NIE. Więc któregoś dnia jakież było moje zdziwienie , gdy na pytanie: -Kochanie jesteś głodna? Moje dziecię odpowiedziało -Tak mamusiu ! Od razu podchwyciłam i drążę dalej: -A co byś zjadła ? -Jajeczko ! Tak jajeczko jest bardzo zdrowe - zachęcam - A jakie na miękko czy jajecznicę ? -Jajko niespodziankę! - odpowiada Joasia Brak słów :)

Agnieszka Kimak

****

Moja córcia ma na imię Maja, ma już 10 lat. A nie tak dawno była maleńką, słodką dziewuszką o ślicznych blond włoskach i prawie czarnych oczkach. Zawsze była bardzo rezolutną dziewczynką , może nawet za bardzo ;-) Kiedyś w zimie, w święto Trzech Króli, poszła z babcią do kościoła, a kiedy wróciły zaczęły okadzać mieszkanie - tak nakazuje tradycja - mieszanką ziół. Babcia tłumaczyła Mai dlaczego tak się robi. Wtedy babci powiedziała, że teraz trzeba zrobić napis na drzwiach wejściowych. I zapytała Majki czy wie co trzeba napisać, a Maja na to : -AKWIZYTOROM DZIĘKUJEMY. Oto i cała Maja! Kiedy była już starsza, dostała mp3 od taty. I świetnie sobie z nim radziła, jednak któregoś dnia przychodzi do mnie i mówi, że nie działa. Więc spytałam ją czy sprawdziła baterie - może się wyczerpały. Ona na to, iż całą noc ładowały się podłączone do komputera. Byłam trochę zajęta, więc wysłałam ją po pomoc do starszego brata. Maja mówi mu, że mp3 nie dziaa, a Mikołaj na to, że pewnie baterie się zużyły. Majka mówi, że ładowały się całą noc, a Mikoł ze zgrozą mówi, że jej mp3 nie jest na akumulatory lecz na zwykłe baterie. Hmmm… dziwne jest przede wszystkim to, że Maja od tygodnia już je tak ładowała.

Pozdrawiam

Marta Opulska

****

Moje dziecko to:

D - ziecięcy śmiech i szczera radość Z – awsze dobry humor i pogodna buzia I – nteligencja niezwykła, zaskakuje spostrzeżeniami i widzeniem świata E – nergia niespożyta, biegi, podskoki i fikołki C – ciekawość świata i zachwyt nad rzeczami pozornie zwykłymi K – olory. Zabawek, ubranek, spinek, książeczek. O – czy we mnie wpatrzone, miłość niepowtarzalna i bezwarunkowa

Paweł Skarzyński

****

Maciuś bardzo lubi malinowy syrop, który podaje mu podczas przeziębienia. Pewnego dnia zobaczył buteleczkę z syropem i oznajmił: -Ja chcę syropek! -Ten syrop jest dla chorych dzieci, a ty jesteś zdrowy- wyjaśniłam. -Jestem chory- powiedział Maciuś. -Na co? –spytałam zdziwiona -Jestem chory na syropek –odpowiedział sprytnie malec.

Urszula Kwiatkowska

****

Kochany Robaczku! Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy możemy się Tobą nacieszyć. Jesteś już z Nami w domu od 2 tyg. a na świecie od 2 miesięcy. Roksanko, choć bardzo spieszyłaś się, aby być z Nami na Tym świecie i wszystko stało si tak niespodziewanie to najważniejsze, że jesteśmy już Razem. Mam nadzieję, że nigdy z Twojego powodu nie wypłaczę już tyle łez jak wtedy, kiedy się urodziłaś. To były dla Nas ciężkie tygodnie a dni się strasznie wlekły. Długo nie mogliśmy Ciebie dotknąć bo byłaś za mała a każda bakteria mogła Cię zabić. Patrzenie na Ciebie przez szybę inkubatora nic Nam nie dawało. Chcieliśmy mieć Cię bliżej siebie więc wybacz Nam teraz nadopiekuńczość. W dniu Twojego święta życzymy Ci, abyś była zdrowa a Twojej buźce codziennie był uśmiech. Pragniemy abyś wyrosła na mądrą dziewczynkę, kochała całym sercem i aby w życiu niczego Ci nie brakowało, także z Naszej strony. Dziękujemy Ci za to, że Jesteś i, że Wreszcie poczułam się jak mama i mogłyśmy Razem spędzić moje święto a teraz przyszedł czas na Ciebie! Mama i Tata

Monika Brzóska

****

Najpiękniejsza w świecie, cudowna kruszynka. Kochamy ją wszyscy. Kochamy bez przerwy. Choć czasem się złości. I pokazuje nerwy. Ale mama zawsze czuwa u Weroniczki boku. Choć czasem ciężko, dotrzymać Skarbeczkowi kroku. Psoty i figle to jej "reklama". A wszystko to z miłości napisała jej Mama!!!

Kocham Cię Córeczko!!!

Edyta Łach

****

Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży przeżyłam szok, ale z drugiej strony ogromną radość. Gdy urodziłam Karolinkę byłam najszczęśliwszą mamą pod słońcem. Jak położyli mi ją na piersi odczułam niesamowity przypływ miłości. To naprawdę nie jest mit. To się czuje. Przez pierwsze dni zastanawialiśmy się z mężem czy ona w ogóle żyje. Spała jak aniołek, ale po trzech dniach aniołek zamienił się w diabełka. Zapomnieliśmy na rok co to znaczy przespać całą noc. Dyżurowaliśmy na zmianę, aby przynajmniej jedno z nas mogło się troszkę przespać. Zastanawiałam się wtedy co znaczy powiedzenie: "śpi jak dziecko". Dziś moje dziecko ma już siedem lat, ale kocham ją nad życie. Po prostu warto było to przejść, aby dzisiaj z jej ust usłyszeć: Kocham Cię mamo.

Anna Rossa

****

Pewnego razu z córkami Zuzią (6 lat) i Anią (15 lat) przeglądałyśmy zdjęcia w Internecie naszego pięknego miasta, Grudziądza. Zdjęcia z lotu ptaka przedstawiały nasze osiedle i było widać na nim nasz dom. Zdjęcia nie były wykonane przez nas. W pewnym momencie dziecko już znudzone chciało wejść do Internetu na swoje strony. Mówię do niej - Zuzanko, te zdjęcia są zrobione z gondoli balonu, który leciał nad naszym domem. Pytanie bardzo zdziwionej Zuzi: -Mama! A kiedy wy lecieliście balonem??!!! Marlena Spychalska

****

Witam! Chciałabym przedstawić Państwu mojego synka Kubusia. Kubuś urodził się 24 grudnia 2005 roku. Obecnie ma rok i prawie sześć miesięcy. Już od samego urodzenia wyróżniał się z tłumu. Po urodzeniu kiedy wszystkie noworodki niemal większość czasu spały, on dokazywał, przez cały czas płakał i chciał być przy mamie. Kiedy go zostawiałam nawet na chwilkę od razu wyczuwał moją nieobecność reagując płaczem. Kiedy był już troszkę starszy, potrafił już siedzieć, z zazdrością patrzyłam na inne dzieci siedzące grzecznie na kolanach u mam np. w przychodni lekarskiej lub w autobusie. Mój synuś nie potrafił usiedzieć ani chwili spokojnie, od razu się prężył i grymasił. Ciągle chciał, żeby pokazywać mu coś nowego, interesowało go wszystko wokoło. Cały czas nosiliśmy go z mężem na zmianę. Ale to jeszcze nic... Kubuś bardzo szybko się rozwijał i już w wieku 9 miesięcy zaczął chodzić ... i wtedy dopiero się zaczęło... Większość rzeczy w mieszkaniu musiałam albo wynieść do piwnicy (część mebli, wazony) albo wyrzucić (miałam piękne duże kwiaty doniczkowe), gałki przy meblach poodkręcaliśmy, musieliśmy też oddać kota w dobre ręce, bo wykończyłby się psychicznie - kot oczywiście. Pomimo tych wszystkich działań i tak nie uniknęliśmy guzów, siniaków i zadrapań. Tak jest do tej pory, rzadko mam chwilę dla siebie. Ale cóż nie zamieniłabym go na żadne inne dziecko na świecie. Zresztą...wystarczy spojrzeć na jego oczy...Czy można się im oprzeć?

Wioletta Signerska

****

Chciałabym przedstawić Wam moja największą miłość i radość. Nie przypuszczałam nigdy w życiu, że można tak kochać. 3 lutego 2006 r. na świat przyszedł mój synuś - Antoś. Nie wiem, jak mam opisać co do niego czuję. Jest to najpotężniejsza miłość świata. Każdą wolną chwilę spędzam z nim. Jak jestem dalej, już tęsknię. Jak on śpi, to go pilnuję i czekam aż wstanie. Daje mi tyle siły i radości. Chce mi się żyć, pracować, uczyć. Wszystko dla mojego synusia Antoniusia. "Kocha mamausia najbardziej na świecie swojego synusia Antoniusia".

Katarzyna Micyk

****

Mam dwa szczęścia (Kubuś 7 l. i Zosia 2,5 l. ), które codziennie dostarczają mi mnóstwa emocji i radości, przeplatanych czasami nerwami i naparem z melisy. Zdarzają sie chwile radosne, smutne i zabawne. Zabawnie było, gdy po przywiezieniu Zosi do domu (Zosia jest wcześniakiem i spędziła sporo czasu w szpitalu), Kuba długo wpatrywał się w gondolę wózka, po czym zapytał: No i gdzie ona jest - ta moja siostra? Dzisiaj obydwoje są widoczni i słyszalni, a największych wzruszeń dostarczają mi słowa: Mamo kocham Cię oraz Kosiam cie mamusia, mówione tak bez okazji po prostu.

Życzę tego wszystkim rodzicom

Joanna Kosiorek

****

Mój pierwszy kontakt z synem był horrorem - usłyszałam ryk :"do mycia, nowa matka przyjechała!", po 20 minutach wpuszczono dziecko do pokoju! Psycholog zjawiła się 2 godziny później. miał mieć lat 4, okazało się, że komuś się pomyliło i ma lat 5,5! przez całą zimę nie wychodził na dwór, bo nie było na niego bucików. był brudny, miał wszy, owsiki (co okazało się po przyjeździe do domu) i zasób słów 30! nie umiał się podetrzeć, umyć, moczył się codziennie! miał czarne zęby.

Obecnie chodzi do 1-wszej klasy -są problemy, jak z każdym dzieckiem- no, może dopiero teraz nauczył się dobrze czytać i trochę gorzej się wysławia niż dzieci z jego klasy, ale dla mnie mój syn zrobił TAKIE postępy. zaczął pisać dla mnie krótkie opowiadania! każda linijka w innym kolorze, on ma taką wyobraźnię! z matematyki jest świetny, a 2,5 roku temu nie umial nawet policzyć do 3! trochę jeszcze "kiwa" się jak śpi... ale wystarczy żebym pogłaskała go po pleckach i jest juz dobrze.

w niedzielę rano poszedł sam do osiedlowego sklepu kupić bułki! wiem, nie jest to niesamowite dla „normalnego” dziecka, ale dla mnie jest to jeszcze jeden krok do przodu. i jestem strasznie z mojego syna dumna! tylko czasami przykro mi, że on nadal się mnie czasami boi...ale może z czasem to też minie... chociaż jest to praca z dzieckiem 24/24 i często niewdzięczna, męcząca, nawet i dająca wiele smutku, ale daje masę radości. Mam po prostu wspaniałego syna.

Anna Filipowicz

*****

Witam serdecznie;) Ja jeszcze niestety nie mam własnych dzieci ,ale mam nadzieję ,że niebawem się to zmieni ;) w sierpniu wychodzę za mąż i juz pomalutku planuje stworzyć wspaniałą kochającą Rodzine. Tak jak napisałam wcześniej nie mam własnych ale za to mam dwóch wspaniałych siostrzeńców ,którzy każdego dnia wymyślają mi jakieś nowe psikusy;) Tak np. jakiś tydzień temu ,byli na Odpuście parafialnym i zaopatrzyli się karabinki na farbe, to był dopiero szał , strzelali we wszystko co się da, cały ogród dzięki nim miał kolorowe plamy od farby , ale i ta zabawa w końcu się im znudziła i postanowili sobie znaleźć nowy obiekt , którym oczywiście zostałam ja ;) Polowali na mnie ;) Czekali kiedy tylko opuszczę dom i wyjdę na podwórko, niepowiem nawet było to całkiem fajne ,dzieciaki miały radochę ja zresztą tez , przynajmniej od ucieczki przed nimi zgubiłam parę kilogramów;) Ale największego psikusa to sprawili mi we wtorek , wybierałam się do księdza aby załatwić wszelkie formalności związane z moim ślubem , głośno o tym było w domu ,więc dzieciaki tez wiedziały ,są juz na tyle duże mają 4 i 6 lat ze bez problemu rozumią co to ślub. Kiedy wychodziłam z domu razem z moim narzeczonym ,wyskoczyli zza krzaków i dawaj ostrzelali mnie kolorową farbą ,kiedy podniosłam głos oni tacy smutni ze łzami w oczach przekrzykiwali sie nawzajem mówiąc : ''Ciociu my musieliśmy tak zrobić ,bo jak ciocia pójdzie do księdza ,to ciocia sie ożeni z wujkiem Tomkiem a potem bocian przyniesie cioci dzidziusia i ciocia juz nie będzie się z Nami tak fajnie bawiła'' Tak mnie rozbawili tym tekstem ,ze nawet ta cała poplamiona sukienka i złość prysły jak zły czar. Przytuliłam moich chłopców i spokojnie tłumaczyłam ,że zawsze będę ich ciocią ,zawsze tak samo będę ich kochać i zawsze się będe z nimi bawić i nikt tego nie zmieni!!! pozdrawiam Bozena G.

*****

Mój syn Krystian kiedy chodził do pierwszej klasy bardzo spodobała się jemu Julia - koleżanka z innej klasy. Przez całe wakacje tęsknił za nią, nie mógł się z nią spotykać, ponieważ wyjechała do babci.Kiedy byliśmy na wczasach nad morzem ciągle o niej wspominał. Nie mógł się doczekać roku szkolnego, liczył na bliższą znajomość. W pierwszym dniu rozpoczęcia roku szkolnego zapytałam się go o Julię: - No i co, widziałeś się z Julią? a on na to: - Nie! Bo nie pamiętam jak ona wygląda! I tak oto zakończyło się pierwsze zauroczenie dziewczynami mojego syna. Helena S

*****

Dzień Dziecka, Dla naszych chłopaków przyjemne chwile. Zawsze ten dzień spędzamy mile... Kiedyś były to wizyty w Zoo lub kinie, teraz, nie chcą z nami chodzić - (są za duzi), poznaję po ich minie. Jednak o "dzieciach" zawsze pamiętamy, Słodkie czekoladki dla nich mamy. Bo choć już nie są małymi bobaskami, nadal pozostali "słodyczowymi łasuchami". Dziecko dla rodzica, dzieckiem pozostanie, nawet gdy dorosłym już się stanie! Moim synom Kacprowi i Grzegorzowi Anna S.

*****

Cóka w zeszłym tygodniu pierwszy raz wyjechała na biwak z zuchami. Tylko jeden dzień i dwie noce była po za domem. W niedziele pojechaliśmy ją odebrać. Widok był porażający i zabawny. Nie uczesane włosy, czapka bajsbolówka cisnięta na głowie, nie wyspane oczy i flaszka wody w ręce. Co chwilę popijała ją, wyglądała jak po spędzonej balandze, na kacu. Okazało się że był alarm nocny i była nie wyspana. Śmialismy się z mężem bo takiej córki jeszcze nie widzieliśmy. Na zdjęciu słaba jakość bo robione zdjęcie telefonem, w rzeczywistości wyglądała gorzej. Dorota Ł.

*****

Moje przeżycia związne z byciem mamą dopiero się zaczynają... Wynik testu ciążowego - pozytywny!!! Codziennie targaja mną inne uczucia: od szaleńczej radośći, przez obawy i zamartwiania aż do smutku i uczucia niepordaności.Nie wiem jak sobię poradzę, chciałabym być jak najlepszą mamą...a póki co walczę z ogromną sennością i potwornymi nudnościami oraz ogroomną ilością literatury na temat ciąży i macierzyństwa..eh dlaczego początek takiego cuda musi być tak nieciekawy. PS załączam póki co jedyne zdjęcie potwierdzające obecność mojego maluszka w brzuszku ;)

Anna K.

*****

Niespełna tydzień temu pojechałam z moją 4-letnia córką do szpitalnego labolatorium, żeby zrobić wyniki. Wiktorka była bardzo ciekawa, co robią panie laborantki i chciała wejść do jednego z gabinetów. Zaczęłam jej tłumaczyć, że może kiedyś, jak będzie dorosła i może zostanie panią doktor, to będzie tu pracować, ale teraz nie można wejśc do tych pomieszczeń. Przykucnęłam i pytam: -Wikuniu, chciałabyś zostać panią doktor, która leczy dzieci? A moja córeczka, objęła mnie swymi małymi rączkami i ze łzami w oczkach powiedziała: -Nie mamusiu, ja chcę zostać twoją córeczką. Moje oczy także zrobiły się mokre:-)))

Joanna Cz.

*****

Moja córka Luiza ma już 9 lat. Nie wiem kiedy to zleciało. Wciąż mi się wydaje, że to było wczoraj. Ten dzień, kiedy wzruszony tatuś odebrał dziecko z rąk położnej i siedział z nią nieruchomo pół godziny w fotelu wpatrując się jak sroka w przysłowiowy gnat. Dzierżąc niemowlę na wyciągniętych rękach niczym Tom Cruise śmiercionośmy ładunek na moment przed eksplozją. A potem całą noc leżałyśmy obok siebie na łóżku i patrzyłam na nią z niedowierzaniem, że oto zostałam matką. Potem przez następne 9 lat wchodziła nam na głowę, uparcie domagała się swoich praw tupiąc nóżką albo wręcz przechodziła do rękoczynów. Ale zawsze dostarczała nam mnóstwa wzruszeń i radości. Tak jak wtedy, gdy znalazła książkę o chorobach dzieci. Ta lektura tak ją zainspirowała,że od razu jako wielce twórcza jednostka stworzyła swoją własną wersję: (pisownia oryginalna) PULA to taka choroba że iest zakazina tszeba sobą potrząsać LISZAIE horoba zakazna, odrup dwie dawki syropu i dwie tabletki lekasz wie jakie i ogromną lipa polać mijsce te kture iest hore i by nie bolało wyiść na dwur RADO opażenie ognia, okład jest najlepszy wysmaruj maśćą błagam KONA Naiczęściei się to zdaża w małużęstwie. Jak można pomuc rodzicą i dziecku dorosłemu i małemu Tżeba to zabrać spszentem iak nie masz to ić do doktora Wszystkie dzieła przechowujemy w domowych archiwach :)

Izabella P.

*****

Witam serdecznie! Na początku mojego listu pozdrawiam bardzo mile i gorąco organizatorów wspaniałego konkursu. Bardzo Cieszę się, że zrodziła się taka wspaniała idea zorganizowania Konkursu z okazji Dnia Dziecka! Ja chciałam Państwu przedstawić najszczęśliwsze chwile w moim życiu, kiedy to dowiedziałam się o istnieniu mojedo dzieciątka! Moje cudowne odkrycie miało miejsce 8 kwietnia 2005r... O tej wspaniałej nowince chciałam poinformować mojego kochanego męża, więc przygotowałam niespodziankę.... Pamiętam było ok. 18, czekałam na mojego kotka z romantyczną kolacją. W tle przygrywała nastrojowa muzyczka, na stole paliły się świeczki. Dodatkowo magiczną chwilę podkreślał zapach dobiegający z kadzidełka... Mój ukochany przyszedł jak zwykle punktualnie dał mi tradycyjnego "dzióbka" na powitanie i poszedł przygotować się do kolacji.. Ja w między czasie na talerze wyłożyłam "PLACEK PO WĘGIERSKU"... Pamiętam, wtedy z wieży CD wydobywała się wspaniała piosenka "Bo do tanga trzeba dwojga"... Nie zdążyliśmy jeszcze zasiąść do stołu, gdyż mój mężuś poprosił mnie do tańca... kiedy byliśmy w tuleni w siebie ja szeptnęłam mu do uszka... "Wiesz kochanie - tańczymy w trio.." Pojawiła się chwilka milczenia i chyba niedowierzania... Superrrrrr!!!! - usłyszałam z jego ust.... Na nasze policzki spłynęły łzy szczęścia.. Kochanie już teraz tworzymy prawdziwą rodzinę - jest nas już TROJE!!!! Przytulił mnie jeszcze mocniej, ale bardzo delikatnie, ucałował me dłonie, usta i połaskotał mój brzuszek....( tym samym przywitał się z naszym owocem miłości..) Nasza kolacja zdążyła trochę wystygnąć, ale to nic... bo taka chwila poinformowania przyszłego tatusia, który po raz pierwszy usłyszał że zostanie ojcem jest cudownym doznaniem i żaden opis nie jest wstanie oddać emocji jakie wtedy nam towarzyszyły....... A chciałam dodać, iż po wizycie u ginekologa (oczywiście byliśmy tam razem) okazło się, iż będziemy mieć bliżniaczki, więc nasza radość była, jest podwójnie większa... Od 13 grudnia 2005 jesteśmy szczęśliwymi rodzicami Patrycji i Patryka.... A, ta magiczna chwila pozostanie na pewno na długo w mojej pamięci i nic nie jest w stanie jej wymazać... Violeta K.

*****

Naszym kochanym słoneczkiem jest - Judytka. Ma już 7 miesięcy, ale wciąż pamiętam jej bijące serduszko wewnątrz mnie. Pamiętam te długie miesiące oczekiwania na jej przybycie. I wreszcie ta upragniona chwila nadeszła %u2013 8 listopada przyszła na świat. To było niezapomniane przeżycie, jej bezbronny płacz pomieszany z moimi łzami szczęścia. Dziś nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niej. Jej poranny śmiech budzi mnie ze snu, uśmiech sprawia, że zapominam o codziennych problemach, a wypowiadane nawet przypadkowo słowo ma %u2013ma sprawia, że chce się żyć. Mimo, że sprawia wrażenie malutkiej i bezbronnej to do końca taka nie jest %uF04A potrafi już nieźle narozrabiać %u2013 a zwłaszcza wtedy gdy przewróci tatusiowi szklankę z sokiem albo nie pozwoli cioci dokończyć makijażu. Mimo tego jednak wszyscy kochają maego robaczka i chcą dla niego jak najlepiej. Spędzam z nią każdą chwilę, byłam gdy robiła pierwsze kroczki w chodziku, tuliłam gdy przebijał się pierwszy ząbek %u2013 teraz już czwarty%uF04A. I dzisiaj chociaż jest jeszcze malutka i nie rozumie znaczenia tych słów %u2013 chce jej życzyć z okazji jej pierwszego święta samych słonecznych dni i uśmiechów tak słodkich jak czekoladka

Judyta T.

***** Mam 3 wspanialych pociech,z kazda z nich mam wspaniale wspomnienia, chwile,przezycia. Ale najbardziej utkwily w mej pamieci chwile zaraz po porodzie,kiedy mi je poraz pierwszy polozyli na mej piersi,kiedy moglam przywitac sie i powiedziec Witaj kochanie na swiecie,to ja twoja mama! Barbara

*****

Jestem mamą dwuletniej córeczki Oli. Pewnego dnia robię coś w kuchni... Nagle z pokoju dobiegają mnie plaśnięcia, klapnięcia i mamrotanie. Zaglądam po cichu, ciekawa, co tam się dzieje. Olka siedzi na podłodze, uderza się rączką w ramię, w brzuch, w nogę, w czoło i przy każdym klapnięciu wylicza: - Dycha... nie dycha, nie ! dycha, nie ! Syna ! Dycha, nie dycha ! Syna ! - Dycha, nie dycha... DUCHA !!! - Syna ! - Ducha ! - Syna ! - AMEN !!! Wieczorem dzień wcześniej pokazywałam jej, jak się ma przeżegnać :))))

Monika L.

*****

Zawsze będę pamiętać ten dzień, kiedy spojrzałeś na mnie pierwszy raz i zawołałeś "mamo"! do było prawie 6 lat temu.Miałeś 3,5 roku kiedy stałeś się częścią naszej rodziny. A cała nasza rodzina pokochała Cię od pierwszej chwili, nie było dla nas słodszego dziecka.I do tej pory nie ma, dziś nie wyobrażam sobie, by mogło Cie z nami nie być ,my daliśmy Ci dom,a Ty dałeś nam szczęście...

Aleksandra J.

*****

Kilka dni temu nasz synek Mateusz obchodził urodziny. Tłumaczyłam mu, że trzy lata temu doktor rozciął mamusi brzuszek i wyjął go z brzuszka. Myślałam, że malec się ucieszy, zacznie zadawać pytania a on tylko spuścił główk i siedział bardzo smutny, a po chwili spytał ze łzami w oczach: - Ale już więcej mnie nie zjesz? Mój kochany synuś... Aneta K.

*****

Babciu, powiedz tej małpie,żeby zeszła ze swojego posłania i poszła do mojego łóżka. Nie mogę zasnąć, bo mi przeszkadza. Gabrysia 2 lata 7 miesięcy. Teresa B.

To jeszcze raz ja Gabrysia. Babcia chyba mi tym razem dogrzmoci, ale babciu ja bardzo przepraszam, ja pracuję,ja przecież ciężko maluję i jenaszcze ciężko będę się myła < słowa Gabrysi>

*****

Przesyłam wierszyk o mojej córeczce Zuzi i jej porankach PORANEK ZUZI Kto to dzisiaj sam wstał z łóżeczka i bosymi stópkami tu drepce? To jest moja mała córeczka, która cichutko: „dzień dobry” wyszepce Ta w nocnej koszulce dziewuszka, co z misiem śpiochem po domu wędruje, rankiem do mego przychodzi łóżka i w policzek słodko, mocno całuje. Iwona K.

*****