Trudności są najczęściej na początku przedszkolnej kariery - dziecko może popłakiwać przez tydzień, dwa, zwłaszcza przy przychodzeniu do przedszkola i gdy płaczą inne dzieci. Dlatego dość szybko żegnajmy się z nim w szatni i zapewniajmy, iż jest kochane i że po nie przyjdziemy po południu. Powinno wiedzieć, że rodzic jest w „stanie wyższej konieczności” - musi iść do pracy.

Jeżeli jednak mija miesiąc, a ono płacze, siusia w nocy, albo w czasie pobytu w przedszkolu wyskakuje „bez przyczyny” temperatura - to najprawdopodobniej należy je z przedszkola zabrać.
Podobnie w przypadku, gdy widzimy nagłą zmianę zachowania: robi się smutne, przygnębione, poleguje to tu, to tam - to nic innego jak syndrom dziecka porzuconego.
Pamiętajmy, że ponownie możemy spróbować zapisać je do przedszkola nie wcześniej niż za pół roku. W tym czasie możemy tam chodzić z dzieckiem, by pobawiło się trochę z rówieśnikami na placu zabaw.

Jeżeli maluch ma 3-4 lata - nie zachowujmy się jak żandarmi i nie wysyłajmy do przedszkola za wszelką cenę. Może nasze dziecko jeszcze do tego nie dorosło, co u trzyletnich brzdąców jest dosyć częste.

Gdy dziecko odmawia pójścia do przedszkola, choć wcześniej chodziło bez problemu - sprawę jak najszybciej wyjaśnijmy. Zazwyczaj taki bunt ma przyczynę w strachu przed różnymi obowiązkami - leżakowaniem, jedzeniem obiadu - lub powodem są nieporozumienia z kolegami czy wychowawczyniami.
Kilkulatki są bardzo wrażliwe i nieprzyjemny zatarg z kolegami lub nieopatrznie wypowiedziana uwaga przez panią może zniechęcić malucha do przedszkola. Najpierw porozmawiajmy z dzieckiem: „Co jest tam najfajniejszego? A czego najbardziej nie lubisz?” By dodać mu otuchy, ustalmy, którego kolegę w grupie najbardziej lubi i postarajmy się, by wchodzili do przedszkola razem. No i porozmawiajmy z wychowawczynią.








Reklama