Mój starszy 5-letni syn pójdzie w przyszłym roku do trzeciej grupy. Młodszy ma dopiero półtora roku i na razie siedzi w domu, bo w całej gminie nie ma żłobka, do którego mogłabym go wysłać. W przyszłym roku chciałabym go jednak zapisać do przedszkola, ale już w tej chwili wiem, że zorganizowanie całej logistyki będzie najeżone sporymi trudnościami.

Reklama

Od dłuższego czasu szukam opiekunki, która mogłaby odbierać z przedszkola obu chłopców, ale okazuje się, że wcale nie jest to takie proste. Brakuje chętnych do podjęcia takiej pracy, a nawet jak już się ktoś znajdzie, to chciałby zarabiać tyle samo co ja. Na razie więc dziećmi zajmuje się mój mąż, ale ta sytuacja jest dla mnie ciężka i psychicznie, i fizycznie. A poza tym, przecież trudno wyżyć z jednej pensji.

Co realnie ułatwiłoby mi życie? Z pewnością byłoby mi lżej, gdybym mogła zapisać synów do przedszkola znajdującego się bliżej mojego biura. Tu jednak rodzi się kolejny problem, bo kiedy dziecko nie chodzi do przedszkola w miejscu zameldowania, to czesne rośnie i może wynieść nawet 600 złotych. To dla mnie ogromna suma, więc wolałabym, żeby to przedszkole w Bolkowie było dłużej otwarte, choćby do godziny 17.00. To byłoby z pewnością najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza że synek bardzo lubi swoje wychowawczynie i kolegów, i nie chce się z nimi rozstawać. To moje marzenie, by nasze przedszkole było otwarte dłużej, nie jest zwykłą fanaberią. W podobnej sytuacji jest w Bolkowie więcej rodziców, bo u nas brakuje pracy i wiele osób musi codziennie dojeżdżać stąd do swojej firmy, i to całkiem daleko. Część rodziców ratuje się, szukając pomocy u babć i dziadków. My jednak nie mamy takiej możliwości i właśnie dlatego jedno z nas musiało zrezygnować z pracy.

Przedłużenie godzin otwarcia przedszkola o półtorej godziny pozwoliłoby mnie i mojego mężowi normalnie pracować. Rozmawiałam o tym z dyrektorką przedszkola i wiem, że inni rodzice napisali już w tej sprawie petycję do bolkowskiego samorządu. Teraz czekamy tylko na decyzję samorządowców. Niestety, poprzednia taka inicjatywa spotkała się z decyzją odmowną.

Reklama

A przecież dyrekcja przedszkola mogłaby po prostu utworzyć dodatkową grupę dla dzieci zostających dłużej. Na to jednak nie godzi się samorząd, który nie chce takiego rozwiązania dofinansować.

Dlaczego nikt nie widzi, że to poważny problem? Problem, który utrudnia łączenie macierzyństwa z pracą.