Muszę już zacząć przygotowania, bo zżera mnie irracjonalny lęk przed przedwczesnym porodem. Głupie, ale nic na to nie poradzę. Z drugiej strony w szale przygotowań zaczynam robić rzeczy, które mogą ten poród przyspieszyć. Wczoraj opróżniłam komodę dla Antka przerzucając Klary ubrania do garderoby i uznałam, że przydałoby się przesunąć ją w inne miejsce. Niewiele myśląc zrobiłam to. Potem zajęłam się znoszeniem ze strychu toreb z ubraniami dla małego. Robi się ze mnie klasyczna Matka Polka, dźwigam siaty, przesuwam meble. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze stania w kolejce, niestety w naszych czasach byłoby to dosyć trudne. Podobno pastowanie podłogi i wieszanie firanek jest też dobre na przyspieszenie porodu, ale ja nie mam firanek, a pastować podłogi nie umiem.

Poza przygotowaniami do porodu najlepiej mi ostatnio wychodzi wylegiwanie się na kanapie i przeglądanie gazet o dzieciach. Mnóstwo w nich artykułów o tym jak aktywnie spędzać czas w czasie ciąży-basen, joga, gimnastyka. Gdyby nie ten brzuch to może na jakąś aktywność bym się skusiła, ale z takim balastem z przodu trudno się ruszać, a co dopiero ćwiczyć. Wczoraj nawet byłam na basenie - zaprowadzałam Weronikę na lekcję pływania. Mogłam z nią wejść, ale nie mam kostiumu dla wielorybów.



Reklama