Teraz pozostaje mi jeszcze pamiętać o wklepywaniu tego specyfiku. O witaminach ostatnio pamiętam. Z innych planów, które czekają w kolejce na realizację, jest pójście na basen, a raczej regularne chodzenie na pływalnię. Jeszcze przed ciążą postanowiłam sobie, ze będę chodzić na basen dwa razy w tygodniu.

Reklama

Rzeczywiście chodziłam… przez dwa tygodnie, potem mi się odechciało. Tym razem mam niezłą motywację, bo kręgosłup coraz bardziej mnie boli, poza tym może jakoś uda mi się w ten sposób zapanować nad wagą, bo zaczynam tyć w zastraszającym tempie kilogram tygodniowo. Jak tak dalej pójdzie, nie zmieszczę się w drzwi na porodówce.

Z nowości - zaczynają mnie prześladować wizje na temat porodu. Boję się przede wszystkim, że zacznę rodzić w jakimś niefortunnym momencie, na przykład u Weroniki w przedszkolu. Albo że w supermarkecie odejdą mi wody.

Inny mrożący krew w żyłach scenariusz: jestem sama z dziećmi w domu, akcja porodowa rozwija się błyskawicznie, rodzę, nim ktokolwiek zdąży przyjechać. Liczę jednak na to, że Antoś potrafi się znaleźć i zacznie wędrówkę na tę stronę brzucha wieczorem. Tak było w przypadku dziewczynek za każdym razem około 20.00, kiedy mąż by już w domu, zaczynały odchodzić mi wody. Spokojnie docieraliśmy do szpitala, w którym dopiero po paru godzinach dzieci pojawiały się na świecie.
Ale za trzecim razem wszystko może dziać się szybciej. Na szczęście szpital jest tylko dziesięć minut drogi od domu. W ekstremalnej sytuacji wezwę siostrę lekarza, która mieszka niedaleko, ma na świeżo swój poród i staż na porodówce.